Zapraszamy na wywiad z Barbarą Nalepką, zawodniczką K1 oraz MMA. Basia opowie o swoich początkach w sportach walki oraz o planach na przyszłość. Kilka razy cofniemy się przeszłość, aby omówić wiele niewyjaśnionych kwestii.

Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportami walki?

Zaczęło się to w bardzo prosty sposób. W jedne wakacje nie mogłam pojechać na obóz pływacki i pojechałam na wieś do babci. W Brzesku zobaczyłam plakat promujący zajęcia z MMA, boksu itp. Dobra, zobaczyłam fajnych facetów na plakacie i to wzbudziło moje zainteresowanie, myślałam, że oni będą na sali. Jednak ich nie było, ale bardzo mi się to spodobało i wtedy narodził się pomysł zmiany dyscypliny. Potem rozpoczęłam treningu w Nastula Club pod okiem Roberta Jocza w Warszawie gdzie mieszkałam. Po wyprowadzce z Warszawy wróciłam w swoje rodzinne strony do Bochni gdzie trenowałam w klubie Fightman Bochnia. Po drodze jeszcze mieszkałam w Obornikach Śląskich, ale ostatecznie wylądowałam we Wrocławiu.

Wspomniałaś o swoim klubie w Bochni. Z tego co pamiętam, z trenerem Tomaszem Knappem nie rozstaliście się w przyjaźni. Możesz opowiedzieć co się stało ?

Skończyliśmy sprawą w sądzie, ponieważ pan Knapp oskarżył mnie o pomówienie. A konkretnie chodziło o to, że w jednym wywiadzie powiedziałam, że odeszłam z klubu a według jego wersji, to on mnie z niego wyrzucił. I za to wielkie pomówienie założył mi sprawę w sądzie. Na szczęście sprawa uległa przedawnieniu i cieszę się, że nie mam już nic wspólnego z tym człowiekiem. Na koniec jednak prawda się obroniła, ponieważ teraz większość ludzi w środowisku sportów walki wie, jaki to jest człowiek.

Powiedziałaś, że obecnie trenujesz we Wrocławiu. W jakim klubie odbywają się twoje przygotowania?

Trenuję w Fighters Wrocław, ale obecnie to są zajęcia kick-boxingu prowadzone przez Tomasza Skrzypka.

Przejdźmy do twojej ostatniej walki. Odbyła się ona w ramach LFN, lecz już na DSF, 8 grudnia w Ząbkach. Była to dla ciebie zdecydowanie bardzo trudna przeprawa, pomimo, że twoja przewaga była widoczna. Jaka jest twoja opinia o tej batalii, jeżeli oczywiście ją oglądałaś?

Oczywiście, że oglądałam nawet kilka razy, bo po prostu bardzo mi się podoba. Była ostra wymiana , lubię takie potyczki. Klaudia pokazała olbrzymią odporność na ciosy co mnie zaskoczyło. Mimo mojego świetnego przygotowania kondycyjnego to trochę mnie wymęczyła. Za dużo energii włożyłam w pierwszą rundę co przełożyło się na mój brak prądu. Ale już to wychwyciliśmy z trenerem i postaramy się poprawić.

Jak wiemy DSF wykupił LFN, ale dalej nie mamy jeszcze konkretnych informacji jak to będzie wglądało. Czy Ty i twój team znacie może szczegóły funkcjonowaniu tego projektu w przyszłości ?

Nie mamy żadnych oficjalnych informacji. Z tego co wiemy z przecieków, to będzie teraz duża organizacja DSF. Pan Sławek będzie zatrudniał więcej kobiet. MMA raczej nie będzie, może zorganizują jedną lub dwie imprezy. Czy to dobry ruch? Nie potrafię tego przewidzieć obecnie. Ja i tak mam kontrakt z DSF, ale nie wiem pod jaką nazwą będę toczyła swoje boje.

Powiedz mi, jak płaci się kobietom w sportach walki? Ty masz ogólne porównanie ponieważ występowałaś w K1 oraz MMA.

Powiem szczerze, kobietom płaci się po prostu tragicznie. Myślę, że tylko w Chinach płacą dobre stawki, ale ostatnio nie dostałam zwrotu kosztów transportu za mnie i mój sztab, a nie są to małe kwoty. Najlepiej wszystko ustalić dokładnie wcześniej, bo później jak się przyleci na miejsce, to praktycznie nie ma już kontaktu z organizatorami czy z osobami, które mogą pomóc w czymkolwiek.

Zahaczyłaś już o moje kolejne pytanie. Jak to wyglądało na miejscu, bo pamiętam z twoich mediów społecznościowych, że wokół twojego występu było trochę kontrowersji.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oni ustawiają wszystko pod swoje zawodniczki i często jedzie się tam na pożarcie. Chyba, że uda się  je znokautować, to wtedy tego zwycięstwa nie mają ci jak zabrać. Piętnaście minut przed walką zostały zmienione zasady z K1 na Sanda, w którym nigdy wcześniej nie walczyłam. Potem się okazało, że moja rywalka w tej formule jest chyba mistrzynią świata i wszystko było zrobione pod nią. Przegrałam wygraną walkę, nawet manager, który pomógł mi wystąpić na tej gali, po walce przeprosił mnie za werdykt, bo widział że ja w tym boju nie poniosłam porażki.

Popraw mnie jeżeli się mylę. Wychwyciłem z innych wywiadów, że w tym roku skupiasz się tylko na K1, a MMA sobie na razie odpuszczasz. Skąd taka decyzja?

Dokładnie tak, podjęłam tę decyzję po konsultacjach z rehabilitantami, oraz z moim lekarzem prowadzącym. Przez swoją karierę nabawiłam się bardzo wielu kontuzji i tak naprawdę żadnej nie zaleczyłam do końca. Jak przestawało trochę boleć, to od razu leciałam na trening, bo kolejna walka już była na horyzoncie i przez lata to się odłożyło. Stójka jest o wiele mniej kontuzjogenna, no może najwyżej obite piszczele. Muszę się zająć swoim zdrowiem, aby nie wylądować na wózku inwalidzkim, bo jeszcze raz bym źle upadła w MMA i mogłoby się to źle dla mnie skończyć.

Ale czy po tej przerwie będziesz chciała wrócić do MMA?

Chce wrócić, ale potrzebuję przerwy. Muszę odpocząć, bo brałam walkę za walką i po żadnej przegranej się nie odbudowywałam. Brałam każdą walkę bez względu na to kim jest moja oponentka. Przegrałam dwie ostatnie walki z bardzo dobry rywalkami. Ostatni pojedynek z Izą bardzo mi się podobał. Była ciągła presja zarówno w stójce jak i w parterze. Szkoda, że sędzia nas zatrzymał i przerwał pojedynek pod koniec trzeciej rundy, ale nie mam do niego jakichś większych pretensji, ponieważ miał prawo to zrobić, gdyż byłam poobijana niemiłosiernie. Iza powiedziała również, że jest otwarta na rewanż, ale zobaczymy jak to będzie, jak wrócę z tej przerwy. Poza tym zmieniłam kategorię wagową i wolałabym w niej pozostać.

Kiedyś między tobą, a właśnie Izabelą Badurek było trochę złej krwi. Często sobie dogryzałyście w różnych okolicznościach. Jak obecnie wyglądają wasze relacje?

Były między nami spiny, ale my się wcześniej nie widziałyśmy na oczy. Pierwszy raz spotykałyśmy się na obozie Ladies Fight Night i może przez chwilę było jakieś takie dziwne uczucie czy się przywitać, ale szybko to minęło. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać. Nie miałyśmy nawet sobie czego wyjaśniać, bo to co działo wcześniej, to było strasznie gówniarskie zachowanie. Obecnie mamy dobry kontakt i często do siebie piszemy, np. na Facebooku.

Przywołałaś obozy LFN, które były chwalone przez wiele zawodniczek. Jest jeszcze szansa na powrót tych obozów, czy jednak ta idea umarła wraz z organizacją?

Pomysł niestety jest już chyba nieaktualny. Było to coś naprawdę wspaniałego. Przede wszystkim miałyśmy możliwość sparingów z innymi dziewczynami. Na innych obozach najczęściej trzeba sparować z facetami, a trudno znaleźć takiego co waży 52 kg. Chciałabym, aby włodarze DSF przywrócili ten pomysł. Powiem tylko, że władze LFN bardzo dbały o zawodniczki na tych obozach, które miały kontrakt z organizacją. Miałyśmy wszystko opłacone, hotele z wyższej półki, jedzenie i najlepsi trenerzy w Polsce.

Przeglądając twojego Facebook’a wiem, że jeździłaś do Brazylii oraz Tajlandii, aby trenować. Opowiedz, jak to tam wyglądało?

W Tajlandii jestem zakochana, byłam już tam 4 razy. Trzy razy po miesiącu a raz na dziewięć miesięcy. Te miesięczne wyjazdy obejmowały głównie trening, aby jak najwięcej skorzystać, co skutkowało często kontuzjami. Jak pojechałam na ten dłuższy okres, to mogłam sobie już wszystko dokładnie zaplanować. Przeważnie dzień zaczynał się od 10 kilometrowego biegu, po rozgrzewce jedna grupa szła na worek a druga do trenera na tarcze. Oczywiście po jakimś czasie była zmiana. Po treningu na przyrządach i tarczowaniu, był czas na sparingi w różnej formie, czasem był boks , muay thai, lub sam klincz, to zależało od decyzji trenera. Na sam koniec był jeszcze 20 minutowy klincz z kolanami i dwieście brzuszków, oraz rozciąganie. Trening parterowy polegał na rozgrzewce, lekkich sparingach, potem trzy lub cztery techniki drill, a na koniec znowu sparing. Jeżeli chodzi o MMA to w mojej grupie były głównie sparingi. Bardzo fajnym elementem jest to, że możesz tu trenować z ludźmi z całego świata. Często przyjeżdżają tutaj znani zawodnicy i zawodniczki jak np. Cris Cyborg. Miałam okazje z nią trenować przez miesiąc, bardzo mi to pomogło. Miałyśmy okazję często wspólnie biegać oraz tarczować nawzajem. Reasumując, pod względem treningowym było wyśmienicie. Jest tam wspaniale, widoki są wspaniałe, woda czyściutka, ludzie przemili. Owoce taniutko prosto z krzaczka. Coś wspaniałego. Chciałabym tam spędzić emeryturę. W zeszłym roku byłam również w Brazylii. Jest tam również wyśmienicie, ale bardzo niebezpiecznie. Mieliśmy wiele stresów związanych z tym, czy nas nie zastrzelą. Cały czas słyszało się o nowych ofiarach. Jakbym miała wybierać, to zdecydowanie Tajlandia. Mam nadzieję na wyjazd tam pod koniec roku, na okres dwóch miesięcy, który jest dla mnie idealny, bo jednak miesiąc to troszkę za krótko.

Przejdźmy teraz do twoich planów startowych. Kiedy możemy spodziewać się twoich kolejnych występów?

Z pewnością kwiecień będzie dla mnie bardzo w obfity w starty. Rozmawiałam już z trenerem w sprawie wyjazdu na Austrian Classic, gdzie dwa lata temu zdobył srebro i brąz. Do tego jeszcze pod koniec kwietnia odbywają się mistrzostwa Polski w K1 i tam też na pewno wystąpię. Ale jeżeli chodzi o zawodowe starty, to czekam na głos mojego menadżera Artura Gwoździa, który zajmuje się moją karierą. Na razie nie mamy żadnej propozycji. Wstępnie celujemy w marzec albo maj.

Kiedyś miałaś wystąpić na jednej z gali FEN, jak teraz wyglądają Twoje relacje z organizacją i czy jest szansa na twój występ tam? W mojej opinii, byłby to dla ciebie dobry kierunek ze względu, że organizują oni walki zarówno w MMA, jak w K1.

Z FEN była taka sytuacja, że przed walką dostałam gorączki, której nie mogłam zbić i musieliśmy się wycofać ze starcia z Magdą Rak. Później podpisałam umowę z LFN na wyłączność i temat był już nieaktualny. Myślę, że droga jest dla mnie cały czas otwarta. Bardzo się lubimy, nie ma złej krwi i mam nadzieję, że Pan Jóźwiak też mnie lubi. Teraz mam kontrakt z DSF, ale jeśli pojawiłaby się oferta, to myślę, że Artur tak by wszystko załatwił, abym mogła tam zawalczyć. Tym bardziej, że FEN i DSF ze sobą współpracują, co pokazuje przykład Dominika Zadory.

Kończąc już powoli, powiedz mi, jak układa Ci się współpraca z twoim menadżerem Arturem Gwoździem?

Układa się nam naprawdę fenomenalnie, moje występy na LFN czy DSF to tylko jego zasługa. Artur ze strony mojej kariery wszędzie mnie pcha gdzie może. Załatwił mi współpracę z Dragon Sports, oraz Activ Lab i przynajmniej o odżywki i sprzęt nie muszę się już martwić. Jak coś potrzebujemy i jest to możliwe, to stara się nam pomóc, mimo tego, że sam ma wiele pracy na głowie. Jest po prostu super, wszystko co się dzieje w mojej zawodowej karierze zawdzięczam jemu.

Z mojej strony to wszystko, jeżeli chcesz komuś podziękować i kogoś pozdrowić, jest teraz odpowiedni moment na to. 

Pozdrawiam moich kibiców, sponsorów. Dziękuje mojemu menadżerowi Arturowi i moim rodzicom za ogromne wsparcie. I dziękuje Tobie bardzo za rozmowę.

Dziękuje Basiu i pozdrawiam

Rozmawiał: Bartosz Oleś