Jedynym zawodnikiem, który jak dotąd znalazł receptę na grę Arnolda Allena, był nasz rodak – Marcin Wrzosek. 29-letni Brytyjczyk szczerze przyznaje, iż mocno zlekceważył wówczas oponenta. Taka lekcja mocno mu się jednak przydała, bo od tego czasu wychodzi do swoich walk ze zdecydowanie innym podejściem.
Liczby, jakimi może pochwalić się Arnold Allen (19-1), naprawdę robią wrażenie. Seria dwunastu wygranych, z czego dziesięć zdobywał pod sztandarem globalnego potentata, pokazuje, jak mocnym jest fighterem. W całej zawodowej karierze zaliczył wyłącznie jedną porażkę. Doszło do tego na Cage Warriors 69, kiedy to został wypunktowany przez byłego mistrza KSW, Marcina Wrzoska (14-7).
Za bardzo wybiegałem w przyszłość. Ktoś mi powiedział, że Sean Shelby jest na trybunach i przygląda się mojemu występowi, więc mogę dostać kontrakt. Pomyślałem, że to niesamowite. W myślach miałem, iż jestem już w UFC. Wszedłem do tej walki pewny siebie, widziałem swojego rywala jako ostatni przystanek przed nową umową. Później przyszła pierwsza runda i nie była najlepsza w moim wykonaniu, w narożniku pomyślałem więc, że skończę go w drugiej, lecz ta także nie poszła po mojej myśli… Uznałem, że muszę to zrobić w ostatniej, trzeciej odsłonie. Byłem głupim dzieciakiem, myślałem sobie: „Ten gość nie jest na moim poziomie, to ja dostanę kontrakt”. Przyznam, że to było pouczające przeżycie. Od tamtej pory nigdy nie spojrzałem już na walkę w ten sam sposób. Byłem bardzo zmotywowany, by wrócić i udowodnić, że stać mnie na więcej.
przyznał szczerze Allen, odnosząc się do potyczki z Polakiem.
Zobacz także: UFC Kansas City: Holloway vs. Allen – karta walk. Gdzie i jak oglądać?
Przed Arnoldem stoi teraz bardzo trudne wyzwanie. W najbliższy weekend wejdzie do oktagonu UFC, konfrontując się z prawdziwym weteranem, który niejednemu zawodnikowi sprawił ogromne problemy – Maxem Hollowayem (23-7). Ewentualne zwycięstwo może następnie premiować Brytyjczyka do starcia o mistrzowskie trofeum, więc na pewno dołoży wszelkich starań, by i tym razem opuścić arenę z ręką uniesioną ku górze.
Źródło: YouTube/UFC – Ultimate Fighting Championship