Leon Edwards jest zawodnikiem, który pomimo wcześniejszej, znakomitej serii ośmiu triumfów, nadal nie otrzymał szansy sięgnięcia po mistrzowskie złoto. Brytyjczyk nie ma jednak zamiaru się w żaden sposób zrażać, zapowiadając, iż w następnym pojedynku zrobi wszystko, by udowodnić swoją rację.
Leon Edwards (18-3) swój ostatni pojedynek stoczył w marcu bieżącego roku. Zmierzył się wówczas z Belalem Muhammadem (18-3), jednakże starcie nie potoczyło się po myśli żadnego z nich. Po faulu ze strony „Rocky’ego”, występujący pod flagą Stanów Zjednoczonych fighter nie był w stanie kontynuować walki, dlatego ostatecznie konfrontacja zakończyła się wynikiem 'no contest’.
Zobacz także: UFC Vegas 21: Muhammad niezdolny do kontynuowania walki w wyniku faulu Edwardsa [WIDEO]
Edwards nie chce jednak zbyt długo skupiać się na przeszłych wydarzeniach. Powróci do oktagonu już w maju, by na gali z numerem 262 zmierzyć się w historycznym, pięciorundowym co-main evencie z Natem Diazem (20-12). Dla Brytyjczyka długość batalii nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ jak sam przyznał – „jest kilka poziomów wyżej od innych”.
Powiedzmy, że wyjdę tam i będę go tłukł przez trzy rundy, to pozostają mu tylko dwie do wygrania. Powiedzmy, że tak się stanie – choć oczywiście nie – ale weźmy pod uwagę, że tego dokona, to ja i tak zwyciężam w całym pojedynku. Nikt mnie nie zatrzymał, nie byłem poddany, znokautowany, więc nie robi to żadnej różnicy. Możesz iść ze mną na decyzję, ale wtedy prawdopodobnie wygram. Wychodzę tam żeby go zniszczyć, chce go odprawić, aby udowodnić, że jestem kilka poziomów wyżej od tych kolesi. Szczerze w to wierzę. Za każdym razem, gdy wchodzę do klatki, robię to z takim nastawieniem.
powiedział „Rocky”, rozmawiając z Arielem Helwanim.
Rozpiska eventu, w którym wezmą udział wyżej wspomniani zawodnicy jest naprawdę dobra. Całość zwieńczy pojedynek, który wyłoni nowego czempiona kategorii lekkiej, więc zdecydowanie nie warto tego przegapić.
Źródło: YouTube/ESPN MMA