Dana White nie potrafił ukryć rozczarowania po gali UFC 264. W rozmowie z mediami podczas konferencji prasowej starał się trzymać fason, ale porażka jednej z jego największych gwiazd (a może i największej), mocno pokrzyżowała mu plany i nie dało się tego nie odczuć, gdy relacjonował przebieg main eventu i wszystko to, co zdarzyło się potem.
W głównej walce UFC 264 Dustin Poirier ponownie pokonał Conora McGregora. Tym razem starcie zakończyło się po pierwszej rundzie z powodu kontuzji Irlandczyka. Taki wynik pojedynku rozczarował wielu fanów oraz samego prezesa UFC, który szybko zaczął mówić o konieczności doprowadzenia do kolejnego starcia obu zawodników.
To już trzecie złamanie w ostatnim czasie w oktagonie. Do bani to jest, masakra. Nie takie zakończenia walk chcesz oglądać. Teraz Dustin Poirier zawalczy o pas, a gdy Conor się wykuruje, zrobimy rewanż, ponownie…
powiedział Dana White. Dopytany przez dziennikarza, czy to potwierdzona diagnoza, że Conor ma złamaną nogę, White odpowiedział:
Rano idzie na operację.
Prezes UFC odniósł się również do swojej pierwszej wypowiedzi na temat ponownego starcia Poiriera z McGregorem:
Wiecie co? Nie można tak tego zostawić. Nie tak powinny kończyć się takie walki. Oczywiście, zobaczymy jak to się dalej potoczy. Nikt nie wie, jak długo Conor będzie dochodził do siebie. Poirier będzie robił swoje, dopóki Conor nie będzie gotowy.
McGregor i Poirier mają za sobą trzy starcia. W pierwszym górą był Irlandczyk, który błyskawicznie znokautował przeciwnika. Drugie starcie pewnie i metodycznie wygrał Dustin. W trzeciej walce zanosiło się na powtórkę: Poirier wyprowadzał celniejsze ciosy w stójce, a następnie – w parterze – ładował na głowę Conora piekielnie mocne łokcie.
Czy wobec tego ma sens organizowanie czwartego pojedynku?
źródło: YouTube/UFC