Choć trylogia pomiędzy Dustinem Poirierem oraz Conorem McGregorem już za nami, wygląda na to, iż sama bezpośrednia rywalizacja nie jest jeszcze zakończona. Zbliżając się do UFC 264, wielu kibiców zarzucało, iż przepychanki słowne pomiędzy nimi robione są jedynie, by podbić sprzedaż całego wydarzenia, jednak w rzeczywistości wygląda to całkiem inaczej. 

Trzeci pojedynek „Notoriousa” z reprezentującym barwy American Top Team, Dustinem Poirierem (28-6) nie zakończył się w taki sposób, jaki większość by sobie życzyła. Irlandczyk doznał poważnego urazu pod koniec pierwszej odsłony, który uniemożliwił mu przstąpienie do dalszej konfrontacji. Pomimo porażki, siedząc pod siatką postanowił jeszcze zaatakować słownie oponenta, co spotkało się z jego stanowczą odpowiedzią.

Zobacz także: McGregor w amoku, Poirier wygwizdany – krajobraz po bitwie na UFC 264

Ileż jadu wylało się z obu stron przed UFC 264. Żaden z zawodników nie był w stanie odpuścić okazji, by wbić szpilkę temu drugiemu. Według „Diamenta”, sprawy potoczyły się za daleko i nie daruje pewnych wyzwisk Conorowi McGregorowi (22-6). Czy oznacza to, że zobaczymy ich jeszcze razem w klatce? Możliwe, Amerykanin nie zamyka się na kolejne starcie.

Nie, rywalizacja się nie zakończyła. Będziemy jeszcze walczyć, nieważne, czy w oktagonie czy na ulicy. Nie mówi się takich rzeczy, które on powtarzał. To nawet nie chodzi o moją żonę, bo jest twarda i ją to nie rusza. Powiedział, że mnie zabije, zamorduje – tak po prostu nie wypada.

Z racji tego, iż na ten event spoglądały osoby z całego globu, wygrana Poiriera została momentalnie szeroko skomentowana w mediach społecznościowych. Choć niektórzy wtórują opinii, że pozostaje niedokończona historia, której finał trzeba zobaczyć, większość raczej całkowicie przyjmuje triumf 32-latka.

Źródło: YouTube/UFC – Ultimate Fighting Championship