Francis Ngannou na gali UFC 270 obronił tytuł dywizji ciężkiej. Po walce pojawiły się głosy, że mistrz w swoim kolejnym pojedynku powinien zmierzyć się z Jonem Jonesem. „Predator” ma w tej kwestii własne zdanie.

Ngannou 22 stycznia na pełnym dystansie pokonał Ciryla Gane’a, który skrzyżował z nim rękawice jako posiadacz tymczasowego tytułu. „Predator” zaskoczył kibiców, przenosząc starcie do parteru, gdzie „Bon Gamin” nie był w stanie przechylić szali na swoją korzyść.

Gdy wiadomo już, kto pozostaje na tronie dywizji ciężkiej, pojawiło się pytanie, kim będzie najbliższy przeciwnik Ngannou. Wśród kandydatów wskazano Jona Jonesa, którego mistrz nie ma zamiaru brać pod uwagę:

Po pierwsze musimy się zastanowić, czy Jones w końcu zdecyduje się walczyć, czy nie. Chodzi o to, że jak na razie wygląda na to, że lepiej odnajduje się w bitwach na Twitterze niż w oktagonie.

Jones po raz ostatni rywalizował na gali UFC 247 w 2020 roku, gdzie na pełnym dystansie pokonał Dominicka Reyesa. Po tym pojedynku zwakował pas dywizji półciężkiej i oświadczył, że zmienia kategorię na wyższą. Minęły prawie dwa lata, a „Bones” nie zdecydował się powrócić.

źródło: YouTube/Bruce Buffer