Jared Cannonier uważa, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – porażka Israela Adesanyi da nowy bieg dywizji wraz z jej nowym czempionem, Alexem Pereirą.
W 2022 roku jako ostatni opuszczał oktagon organizacji UFC w roli zwycięzcy. Mowa oczywiście o Jaredzie Cannonierze, który 17 grudnia, w main evencie ostatniej gali w tym roku, pokonał na punkty Seana Stricklanda. „The Killa Gorilla” jest także ostatnim zawodnikiem, który został pokonany przez byłego już mistrza – Israela Adesanyę, który stracił tytuł na rzecz Alexa Pereiry. Jak zapewnia jednak Amerykanin, nie zaskoczyła go zmiana na tronie swojej kategorii.
Nie powiedziałbym, że byłem zszokowany. Tak się układają pojedynki. Tak właśnie niektóre walki mogą się ułożyć. Możesz wygrywać przez minutę, następnie próbujesz unikać wszystkich mocnych ciosów i nie dać się trafić swojemu rywalowi. Tak to wygląda. To przykre, w jaki sposób ta walka ułożyła się dla Israela, ale taki jest ten biznes.
– wyjawił Cannonier w programie The MMA Hour Ariela Helwaniego.
Przypomnijmy, że Nigeryjczyk wyraźnie wygrywał pojedynek na punkty do momentu feralnego skończenia w pierwszej rundzie. Brazylijczyk pozostawał bez szans do momentu kontuzji nogi, jakiej nabawił się Adesanya po jednej z akcji, którą doskonale zblokował aktualny mistrz. Pereira zdołał jednak powrócić do rywalizacji i znokautował swojego rywala w piątej rundzie.
Jaki zatem impakt dla 38-latka oraz reszty dywizji ma zwycięstwo Brazylijczyka i zmiana na tronie?
Nie powiedziałbym, że to dobra rzecz dla mnie. Nie powiedziałbym także, że byłem szczęśliwy czy coś. Nie miałem żadnej emocjonalnej reakcji na to. To bardziej logiczna rzecz. A myślę o tym w ten sposób, że to przynosi większe zainteresowanie naszej dywizji, tak samo, jak przynosi również większe zainteresowanie samej osobie Israela.
Więc jest to dobre dla każdego z nas. Wszyscy mamy teraz większe szanse na ponowną walkę o tytuł. W przeciwieństwie do próbowania wywalczenia szansy rewanżu, co uważam jest trudniejsze do zrobienia w tym sporcie. Ale nie, nie byłem szczęśliwy z powodu porażki Israela. Nie ściskałem swoich kryształów z nadzieją, że Israel przegra tę walkę czy cokolwiek takiego. Nigdy nie żywiłem niechęci do nikogo.
Jako, że Adesanya przez długi czas dominował w swojej dywizji, miał na koncie kilka obron mistrzostwa i wyraźnie prowadził pojedynek do momentu skończenia – scenariusz inny niż natychmiastowy rewanż z Pereirą nie powinien nawet wchodzić w grę. Jaki typ na ewentualne drugie starcie pomiędzy Nigeryjczykiem i Brazylijczykiem ma Cannonier?
Myślę, że każdy może wygrać walkę. Każdy, kto trenuje, szczególnie każdy na tym poziomie, na najwyższym poziomie w tym sporcie, każdy może wygrać. Spójrzcie na tę walkę – Israel wyraźnie wygrywał. Nawet nim wstrząsnął pod koniec pierwszej rundy. Gdyby miał 15 lub 20 sekund więcej, prawdopodobnie skończyłby to w pierwszej rundzie.
Nie będę zatem mówić, że ta osoba wygra czy tamta osoba wygra. Nic nie jest pewnego w tej grze, rzekłbym. W to właśnie wierzę, to właśnie sobie powtarzam i właśnie dlatego uważam, że jestem w stanie pokonać każdego w tym sporcie.
Zobacz także: „Z chęcią tam pojadę i ponownie z nim zawalczę” – Cannonier chce rewanżu z Whittakerem na UFC 284 w Australii