Już pod koniec września miejsce ma mieć UFC 266, na którym dojdzie do pojedynku na szczycie dywizji królewskiej. Aktualny numer cztery, Curtis Blaydes podejmie wówczas uplasowanego dwie pozycje niżej, Jairzinho Rozenstruika. „Razor” miał niedawno okazję porozmawiać o tym zestawieniu z LowKickMMA i co ciekawe – nie ma zamiaru rozstrzygać go na pełnym dystansie. 

Curtis Blaydes (14-3) podchodzi do tej batalii po porażce, której w lutym bieżącego roku doświadczył z rąk Derricka Lewisa (25-7). Przegrana ta była dla niego nadwyraz bolesna, bowiem nie dość, że przerwała jego wcześniejszą serię czterech triumfów, to dodatkowo zastopowała mistrzowskie aspiracje.

Zobacz także: Derrick Lewis zmierzy się z Cirylem Ganem o tymczasowy pas mistrzowski na UFC 265

Z wypowiedzi „Razora” można wywnioskować, iż minione, nieprzychylne mu wydarzenia zostawił już za sobą i jest gotowy, by ponownie zacząć kroczyć ścieżką zwycięzców. Plan na walkę z jego najbliższym oponentem – Jairzinho Rozenstrukiem (12-2) – jest prosty, jednak w żadnym ze scenariuszy nie rozpatruje rozstrzygnięcia na kartach sędziowskich.

Myślę, że to będzie wyglądać podobnie, jak w starciu z Lewisem. Oczywiście pomijając zainkasowanie podbródkowego. Wydaje mi się, iż jestem od niego szybszy i na pewno dłuższy. Ogólnie jestem lepszym zawodnikiem. Moje ciosy są skuteczniejsze i jestem bardziej agresywny. Będę w stanie dociskać go do siatki, a gdy tylko popełni błąd, to go znokautuję lub obalę, gdzie zdobędę pierwszą wygraną przez poddanie. 

Choć Rozenstruik słynie ze swojej stójki, nie boi się zapasów oraz parteru, co głośno manifestował po ostatniej wygranej nad Augusto Sakaiem (15-3-1). Patrząc na styl, jaki prezentuje Blaydes, można stwierdzić, że szybko otrzymał to, o co prosił.

Źródło: YouTube/LowKickMMA