O Tomaszu Sararze w kontekście dołączenia do KSW mówiło się już od bardzo dawna. Choć on sam wzbraniał się przed przemianą w zawodnika MMA – co niejednokrotnie podkreślał w materiałach zamieszczanych na swoim kanale – jakiś czas temu oficjalnie ogłoszono go pod sztandarem największej, polskiej organizacji.
Zobacz także: Tomasz Sarara podpisał kontrakt z KSW
Umowa podpisana, oficjalne ogłoszenie, jednakże wciąż nie wyszło na światło dzienne kiedy, ani naprzeciwko kogo zadebiutuje w nowej dla siebie formule. Sam powtarza, iż chętnie podjąłby rękawice z Gokhanem Sakim (1-2 MMA), aczkolwiek jak się okazuje – na ten moment nie jest to możliwe. Co ciekawe – jeden z właścicieli KSW, Martin Lewandowski, potwierdził w rozmowie z naszym portalem, iż Krakowianin ma już dogranego oponenta.
Mamy przeciwnika dogranego już, doklepanego, fajnego – naprawdę. Nie jest to Gokhan [Saki]. Jestem w kontakcie z jego menadżerem, ale powiem ci, że jest problem, bo on nadal ma umowę z UFC. Może ma inne poluzowania, ale co do MMA, wciąż należy do nich. Była przez chwilę informacja, że on jest zwolniony, ale jest jakoś zawieszony. Jeżeli miałby wrócić do MMA, musi to zrobić pod banderą UFC.
Czy oznacza to więc, że pomysł starcia Sarara – Saki całkowicie poszedł w odstawkę? Absolutnie nie. Organizatorzy wciąż o nim myślą, mając jednocześnie na uwadze, iż mogłoby to odbić się szerokim echem w innym częściach świata.
Ale wiesz… Mega nazwisko i jedno i drugie, więc ta walka byłaby na radarach. Takie starcie, to jest przyczyna – na pewno – żeby zorganizować ją już nie w Polsce, tylko za granicą i myśleć o zwiększonej sprzedaży PPV na innych rynkach.