Michael Chiesa na UFC 265 zmierzył się z Vicente Luque’m, z którym przegrał przez poddanie w pierwszej rundzie. Ta porażka przerwała ciąg czterech wygranych, którą Amerykanin utrzymywał od 2018 roku.
„Maverick” po gali pogratulował wygranej byłemu rywalowi i docenił jego umiejętności w oktagonie. Zapowiedział też, że będzie obserwował rozwój jego kariery w UFC. Dla siebie nie był już tak łagodny:
„To byłoby wielkie nieporozumienie, gdybym powiedział, że jestem zażenowany. Fizycznie byłem w formie życia. Psychicznie każdego dnia toczyłem ze sobą walkę. Zbyt wielką presję na siebie narzuciłem, aż pękłem.”
Dodał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by pokonać przeciwności losu i powrócić nie tylko świetnie przygotowanym fizycznie, ale również mentalnie:
„Cel jest niezmienny, moja wiara wciąż jest niezachwiana. Kocham aż do bólu każdą osobę, która mnie wspiera.”
Przed ostatnią porażką Chiesa mierzył się i wygrywał m.in. z Rafaelem dos Anjosem, czy Diego Sanchezem.
Luque natomiast tuż po wygranej rzucił wyzwanie obecnemu mistrzowi Kamaru Usmanowi, który szybko odpowiedział na propozycję walki. Usman na swoim Twitterze napisał, że być może w niedługim czasie przywita Brazylijczyka w oktagonie.
źródło: Instagram/MMA Fighting