W rozmowie z MMAfighting, Joanna Jędrzejczyk przyznała, że decyzja o emeryturze nie przyszła jej łatwo, ale skoro została raz podjęta, to jest raczej pewna. No właśnie… „raczej”.
Po przegranej z Weili Zhang na UFC 275 w Singapurze, nasza najznakomitsza zawodniczka MMA wszech czasów, zdecydowała się odwiesić rękawice na kołek. Joanna Jędrzejczyk (16-5) ogłosiła przejście na sportową emeryturę, ale przyznała, że nie zrywa całkowicie z mieszanymi sztukami walk. Wielokrotnie powtarzała w wywiadach po ostatniej walce, że chętnie zaangażuje się m.in. w rozwój i promocję młodych adeptów tej dyscypliny.
Czy jednak spokojna ocena sytuacji, z dystansem do tego, co zdarzyło się w klatce podczas UFC 275, nie skłania jednak Polki do powrotu?
Zawsze chciałam przejść na emeryturę na własnych warunkach, a nie być takim gatekeeperem.
mówi Joanna w rozmowie z MMAfighting.
Zdecydowanie nie chcę być legendą, która walczy i walczy i zbiera cięgi. (…) To koniec, w tej chwili to koniec. Zawsze obiecywałam sobie, że jak odejdę z tego sportu, to zrobię to ostatecznie. To trudne. Czasem budzę się rano i myślę, że chciałabym wrócić. Dlaczego tak się dzieje? To naprawdę trudna część podjętej decyzji. Ale, póki co, nie zmieniam jej. I jestem szczęśliwa!
dodaje.
„JJ” planuje jednak pozostać blisko swojej ukochanej dyscypliny oraz organizacji, która przyniosła jej światową sławę. Między wierszami zdradza również, że nie będzie to łatwe, aby – będąc nadal w orbicie UFC – nie myśleć o ponownym wejściu do klatki.
Jutro lecę do Vegas. Mam nadzieję, że spotkam się tam z Daną [White’m] i Danem Lambertem [szefem American Top Team]. Liczę, że zobaczymy się i pogadamy o mojej przyszłości. Muszę trzymać się swojej decyzji, bo jest naprawdę wiele rzeczy, które sprawiają, że chcę trzymać się tego sportu i nawet walczyć dalej, ale… jak powiedziałam, zdrowie jest najważniejsze.
deklaruje była mistrzyni.
Czy te słowa wystarczą, aby wierni fani mogli mieć nadzieję, że ujrzą ponownie Asię w oktagonie?
źródło: The MMA Hour
