Tony Ferguson nie zachwyca już tak, jak za najlepszych lat, ale mimo tego nie zamierza jeszcze kończyć przygody z profesjonalnym sportem. Choć jego ostatni wpis mógł pozostawić malutkie pytanie, teraz całkowicie je rozwiał.
Beneil Dariush (21-4-1) jako kolejny zawodnik obnażył wszystkie zapaśnicze braki „El Cucuya” i pewnie prowadząc cały pojedynek, ostatecznie zwyciężył przez jednogłośną decyzję sędziów. Dla Tony’ego Fergusona (25-6) była to już trzecia porażka z kolei, lecz nie ma mowy, iż przekreśli to jego przygodę z zawodowym MMA.
“It Ain’t Over Yet Mcgavin’, The Way I See It … We’ve Only Just Begun.” -Happy🏌️♂️Gilmore
Retire & Give These MF’s A Break!? No, Not On My Watch. Now I’m Pissed.
⚔️🕶 -CSO- 🇺🇸🏆🇲🇽 Thank you Hardcore For Picking Me Up When I Was Down- Champ 🥋 # FindingMyHappyPlace # Gold🥇Jacket pic.twitter.com/iEPqXejPMy— Tony Ferguson (@TonyFergusonXT) May 18, 2021
„To jeszcze nie koniec McGavin. Widzę to w taki sposób, że dopiero zaczynamy. Przejść na emeryturę i dać tym s*urwielom złapać oddech? Nie, nie na mojej zmianie. Teraz jestem wkurzony. Dziękuję za postawienie mnie do pionu, gdy miałem gorszy okres.”
Zobacz także: Jon Jones: Moje nazwisko będzie znane w tym świecie nawet po mojej śmierci
Patrząc na to, jak obecnie radzi sobie walczący pod flagą Stanów Zjednoczonych zawodnik, trudno wyobrazić sobie, iż jeszcze niedawno mógł cieszyć się serią aż dwunastu triumfów z kolei. Kiedy w 2013 roku złapał wiatr w żagle, pokonywał wszystkich postawionych na drodze oponentów. Trwało to siedem lat, aż w maju zeszłego roku został brutalnie porozbijany przez Justina Gaethje (22-3).
Źródło: Twitter/Tony Ferguson