Santiago Ponzinibbio wyraźnie przegrywał dwie pierwsze odsłony walki z Alexem Morono podczas gali UFC 282. Przed trzecią rundą, otrzymał jednak od swoich sekundantów cenną wskazówkę, która pomogła mu w zanotowaniu nokautu na swoim rywalu w ostatniej odsłonie walki.
Powracający po wielu kontuzjach i dwóch porażkach (trzech w ostatnich czterech pojedynkach) Santiago Ponzinibbio miał się pierwotnie skonfrontować z Robbiem Lawlerem na gali UFC 282. Były mistrz wagi półśredniej doznał jednak kontuzji i zmuszony był wycofać się ze starcia, ale rękawice z Argentyńczykiem zdecydował się podjąć Alex Morono, który słynął od brania walk w zastępstwie i wygrywania ich.
Nie inaczej mogło być i tym razem, bowiem Amerykanin wyraźnie wygrywał dwie pierwsze odsłony starcia z Ponzinibbio. Gdy wydawało się, że zwycięstwo ma już „w kieszeni”, nagle zawodnik z Argentyny trafił go mocnym prawym, po którym Amerykaninowi totalnie odcięło świadomość, a poprawka tym samym ciosem posłała go na deski.
Jak twierdzi Ponzinibbio – Lawler jest większym nazwiskiem, natomiast zdecydowanie trudniejszym rywalem był Morono, który do czasu pojedynku na gali UFC 282 mógł się pochwalić serią czterech wygranych. Miał więc dobry moment w swojej zawodowej karierze, w przeciwieństwie do odcinającego już kupony „Ruthlessa”. Jak zatem uważa Argentyńczyk – podjął trudniejsze wyzwanie, niż pierwotnie planowane.
Ponzinibbio nie był wprawdzie do końca pewny, czy walkę wygrywał, czy nie. Miał jednak na uwadze fakt dwóch porażek – z Geoffem Nealem oraz Michelem Pereirą – obu poniesionych bliskimi, niejednogłośnymi decyzjami. Dlatego też zapytał trenerów, co sądzą o przebiegu starcia, w przerwie pomiędzy drugą a trzecią rundą.
Zapytałem mojego głównego trenera: „Jak myślisz, jak ta walka idzie?”, on powiedział mi: „2-0”. Mój trener powiedział mi, że przegrywamy dwie rundy. Dwie rundy dla Morono. Przegrywamy. Musimy coś zrobić! Powiedziałem: „Dobra, lecimy!”. Wszedłem w trzecią rundę, aby umieścić na jego twarzy mocne ciosy, żeby skończyć tę walkę. Wiem, że jak trafię, potrafię skończyć. Każdego w tej dywizji, jeśli mocno trafię, mogę ich skończyć. I właśnie to zrobiłem.
Zawodnik z Argentyny dodał także, że to było bardzo trudne zadanie, gdyż sporo informacji przewijało się wokół jego głowy, wchodził do tego pojedynku po dwóch porażkach, był rozbity i zmęczony. Ponadto, jego rywal dobrze się poruszał i był ciężki do trafienia. Znalazł w sobie jednak wystarczające pokłady determinacji, aby postawić wszystko na jedną kartę i jak widać – opłaciło się.
Zobacz także: UFC 282: Santiago Ponzinibbio znokautował Alexa Morono [WIDEO]
źródło: mmafighting.com