Zapraszamy do przejrzenia relacji z karty wstępnej gali UFC w Rio Rancho, a także obejrzenia WIDEO z najlepszych akcji.

170 lb: Tim Means (29-12-1) vs. Daniel Rodriguez (11-1)

Runda 1:

Tim Means mocno ruszył na rywala, od razu praktycznie obalając go. Ten zaś równie szybko powrócił na nogi. Means regularnie starał się zamykać przeciwnika na siatce, ten natomiast orbitował wokół ogrodzenia. Rodriguez z dobrymi kopnięciami. Means odpowiadał tym samym. Tim szukał obaleń, gdy tylko przeciwnik zbliżał się do ogrodzenia. Mocny prawy Rodrigueza powalił Meansa sekundę przed końcem pierwszego starcia!

Runda 2:

Wymiany od początku drugiej rundy. Wyraźnie bardziej zraniony końcem pierwszego starcia Means przyjmował ciosy praktycznie bez gardy. Rodriguez nieustannie napierał na rozbitego przeciwnika. Niskie kopnięcie Meansa, które Rodriguez starał się przechwycić, nieudanie. Rozbity Means nieustannie jednak napierał, ale zbierał sporo ciosów prostych od oponenta. Zdenerwowany Rodriguez ruszył mocno na rozbitego i cofającego się na ogrodzenie Meansa. Zasypał go ciosami, po czym złapał gilotynę. Means odklepał. [WIDEO]

135 lb: John Dodson (21-11) vs. Nathaniel Wood (16-4)

Runda 1:

Wood zaczął od niskiego kopnięcia. Dodson szybko spróbował złapać klincz, lecz rywal nie pozwolił mu na zaprzęgnięcie zapasów. Wood z dwoma mocnymi ciosami i kopnięciem, Dodson chwilowo zamknięty na siatce, jednak szybko wyszedł z niedogodnej pozycji. Frontalne kopnięcia Nathaniela. Miejscowy zawodnik z dobrą kombinacją! Wood odpowiedział trzema dobrymi ciosami prostymi. Próba szarży Wooda, dobrym balansem ciała przepuszczona przez przeciwnika. Kilka krótkich ciosów z bliskiego dystansu doszło do głowy Wooda, po których stracił równowagę i przyklęknął na macie! Szybko się jednak pozbierał i ponownie chciał zamknąć Dodsona na siatce. Ten zaś pozostawał ruchliwy i kombinacją złożoną z trzech ciosów mocno zdystansował oponenta. Dobry prawy overhand Dodsona na zejściu! Złapany klincz, Dodson kontrolował rywala pod siatką. Po chwili, Wood odwrócił pozycję i obalił przeciwnika. Nie na długo jednak, gdyż John szybko powrócił do stójki, gdzie zainkasował kilka niskich kopnięć.

Runda 2:

Drugą rundę, Nathaniel Wood rozpoczął od krótkiego jaba na tułów. Następnie przeszedł do ostrzeliwania korpusu przeciwnika kopnięciami. Dodson sprytnie chciał je przechwycić. Dobre cztery ciosy Johna na przepuszczeniu i odchyleniu. Ewidentnie Wood miał problemy z szybkością i zwinnością rywala. Dodson przyjął jednak dobry prawy, który rozciął mu skórę pod okiem. Frontalne kopnięcie Nathaniela w… krocze przeciwnika. John nie chciał tracić rytmu i nie potrzebował zbyt wiele czasu. Kilka krótkich prostych Dodsona ustawiło Wooda na siatce, który ponownie perfidnie sfaulował przeciwnika w bliźniaczy sposób. Wyraźnie rozsierdzony Dodson mocno ruszył na rywala, rewanżując mu się za szarżę, lecz niecelną. Klincz pod siatką, kontrolował John. Uchwyt jednak szybko został zerwany, walka powróciła na środek oktagonu, gdzie Wood niskimi kopnięciami zapędził pierwszy raz ruchliwego przeciwnika na ogrodzenie i utorował sobie dzięki temu drogę do złapania klamry. Miejscowy zawodnik szybko jednak odwrócił pozycję. Dobra kontrola w klinczu pod siatką, Wood nie miał ani centymetra przestrzeni. Interwencja sędziego, który wezwał lekarza, z powodu sporego rozcięcia nad okiem Wooda. Slugfest pod koniec drugiej rundy!

Runda 3:

Wood z mocno rozerwaną powieką nad lewym okiem przystąpił do trzeciej rundy. John Dodson piekielnie szybko doskoczył do rywala i kombinacją ciosów posłał go na deski! Wood w żółwiu, Dodson wyprowadzał ciosy z prędkością karabinu maszynowego! Sędzia przerwał!

155 lb: Jim Miller (31-14) vs. Scott Holtzman (14-3)

Runda 1:

Na początku spokojnie. Niewiele akcji, Scott Holtzman próbował niskich kopnięć, jednak po jednym stracił równowagę, co Jim Miller wykorzystał do spuszczenia rywalowi kilku ciosów na głowę. Dobra kombinacja w wykonaniu Holtzmana. Scott udanie zepchnął Millera na siatkę i ostrzeliwał go ciosami. Rozsierdzony weteran ruszył jednak szybko na rywala, chcąc go obalić. Utorował sobie natomiast jedynie drogę do klinczu pod siatką, będąc zaś szybko obróconym. Kilka dobrych ciosów spadło na twarz Millera. Podbródkowy, sierpy. Walka powróciła na środek oktagonu, gdzie Jim wyprowadził mocny prawy sierp. Wymiana, więcej ciosów po stronie Holtzmana, zaś Miller z wysokim kopnięciem! Koniec rundy.

Runda 2:

Holtzman rozpoczął rundę od niskiego kopnięcia i prawego na głowę. Miller odpowiedział dwoma sierpami. Scott ponownie zepchnął przeciwnika na siatkę, gdzie poczęstował go niskim kopnięciem i złapał uchwyt. Kilka kolan i króciutkich ciosów. Miller wykorzystał moment dekoncentracji przeciwnika do sprowadzenia rywala. Ten jednak po siatce szybko wstał do stójki, będąc w klinczu i przyjmując kilka kolan. Miller ponownie ustawiony na ogrodzeniu, gdzie przyjął sporo mocnych ciosów od przeciwnika. Po chwili sam poczęstował rywala uderzeniami! Scott zaś ruszył po klincz pod siatką, z którego zanotował także udane obalenie. Chwila kontroli w parterze, Holtzman wstał do stójki i ponownie rzucił się na rywala znajdującego się na plecach. Mnóstwo młotków spadło na głowę Millera pod sam koniec rundy! Koniec.

Runda 3:

Ostatnia runda. Mocno rozbity Miller nie ustępował rywalowi ani na krok, jednak ponownie, nieroztropnie ustawiał się plecami na siatce. Próba frontalnego kopnięcia w wykonaniu Holtzmana. Pięć mocnych ciosów Millera, większość doszła do głowy przeciwnika. Obaj mocno zmęczeni. Jim z wysokim kopnięciem, Scott z mocnym prawym. Ponownie złapany klincz pod siatką. Kolana Holtzmana, mocny prawy dokładnie w momencie, w którym Miller rozrywał uchwyt i starał się wyjść spod siatki. Nie trzeba było długo czekać, aby ponownie oglądać dociskanie do siatki. Holtzman bowiem o to zadbał. Łokieć na rozerwanie uchwytu. Niskie kopnięcie Scotta, wysokie – które spowodowało utratę równowagi. Zmęczony i potwornie porozbijany Miller nie był jednak już w stanie tego wykorzystać. Klincz. Środek oktagonu. Mocne wymiany na koniec rundy! Próba obrotówki w wykonaniu Millera, który świadomy przegrywania na punkty – rzucił wszystko na jedną kartę, ale utracił równowagę wyprowadzając kopnięcie. Koniec walki.

Sędziowie zgodnie i jednogłośnie wskazali Scotta Holtzmana jako zwycięzcę starcia, punktując: 30-27, 2x 29-28.

205 lb: Devin Clark (11-4) vs. Dequan Townsend (10-5)

Runda 1:

Devin Clark rozpoczął od latającego ciosu, lecz chyba sam nie wiedział czym. Townsend powracający do akcji po zaledwie 21 dniach i porażce starał się zamykać przeciwnika na siatce, wyprowadzając ciosy proste. Clark z wysokim kopnięciem. Devin ruszył z szarżą, mieszając płaszczyzny ciosów. Klincz pod siatką zainicjowany przez Clarka. Łokcie lądowały na udzie Townsenda. Po chwili, Clark rozpoczął także dewastację drugiego uda przeciwnika, zaprzęgając do działania kolana. Krótkie obalenie, zaś Dequan szybko powrócił do stójki i obraz walki się nie zmienił. Townsend zdołał jednak na chwilę odwrócić pozycję pod siatką, choć Clark powrócił do kontroli po paru sekundach. Krótkie ciosy w klinczu Clarka, sędzia nie uznał ich jednak jako wystarczającą pracę pod siatką i rozerwał uchwyt. Devin jednak szybko ruszył po sprowadzenie za obie nogi i udanie je sfinalizował. Kontrola z góry, kilka krótkich ciosów. Koniec rundy.

Runda 2:

Większe owacje niż zawodnicy na rozpoczęcie drugiej rundy zyskał miejscowy zawodnik i mistrz kategorii półciężkiej – Jon Jones, znajdujący się wśród publiczności. Wyraźnie podirytowany Townsend wyczuł odpowiedni moment i ruszył ostro na przeciwnika. Ten jednak szybko złapał klincz i grzmotnął nim ponownie o ziemię. Próba klucza na rękę w wykonaniu Clarka. Nieudana, jednak zawodnik przeszedł do krucyfiksu, gdzie traktował twarz oponenta brutalnymi, krótkimi łokciami, od czasu do czasu wyprowadzając także cios kolanem na żebra przeciwnika. Townsend próbował za wszelką cenę wyjść z niedogodnej pozycji i udanie, gdyż Clark musiał przejść do bocznej. Nie na długo, gdyż po chwili ponownie wrócił do krucyfiksu, a następnie przeszedł do półgardy. Rywal kompletnie bezbronny, przeleżał na plecach ponad 4 minuty i zbierał, zbierał i zbierał uderzenia Clarka… Koniec rundy.

Runda 3:

Townsend wyciągnął piątkę, chcąc przywitać się z rywalem, ten jednak mocno na niego ruszył. Po chwili przeprosił i przybił rywalowi 5, zaczynając swoją grę z czajeniem się na odpowiedni moment do sprowadzenia. Wysokie kopnięcie Clarka. Townsend z nieudolną próbą latającego kolana. Ponowny headkick Clarka. Chwila stójki i ponowne przejście do parteru. Po co ryzykować stójkę, o której jeszcze jako takie pojęcie ma Townsend, skoro można iść do płaszczyzny, która jest mu kompletnie obca? Niewiele akcji w parterze, od czasu do czasu na żebrach i głowie Townsenda lądowały uderzenia Clarka, który chciał wyprostować sylwetkę, jednak oponent skutecznie mu to uniemożliwiał. Koniec walki przypieczętowany dwoma mocnymi ciosami w wykonaniu Clarka, które wylądowały na głowie ponoszącego trzecią z rzędu porażkę w UFC, bez żadnego zwycięstwa.

Sędziowie nie mieli najmniejszych problemów ze wskazaniem zwycięzcy w osobie miejscowego zawodnika – Devina Clarka, punktując: 30-27, 2x 30-26.

135 lb: Casey Kenney (13-2-1) vs. Merab Dvalishvili (10-4)

Runda 1:

Casey Kenney próbował zamknąć Meraba Dvalishviliego na siatce, ten jednak dobrze orbitował i wyprowadzał kopnięcia. Rozpoczął od wysokiego na głowę, następnie zaczął korzystać z niskich. Lewy, prawy Meraba. Wysokie kopnięcie Kenneya. Sporo kopnięć, głównie kierowanych w tułów po stronie Dvalishviliego. Headkick! Szarża Meraba, po której chciał obalić rywala. Ten jednak dobrze wybronił próbę. Obrotowy backfist Dvalishviliego. Lewy i prawy Kenneya zepchnęło przeciwnika na ogrodzenie. Obalenie Dvalishviliego, udane! Rywal próbował wstać, na moment zdołał nawet powrócić do stójki, ale Merab ponownie nim grzmotnął. Chwila klinczu pod siatką. Wyniesienie! Slam! Dvalshvili bił, sędzia się przyglądał, jednak dał Kenneyowi uczepionemu do nogi przeciwnika jeszcze możliwość powrotu do pojedynku. Dwa mocne prawe w wykonaniu Caseya! Klincz pod siatką, kontrola po stronie Meraba. Kilka kolan, ciosów. Koniec rundy.

Runda 2:

Obrotówka na korpus w wykonaniu Kenneya na rozpoczęcie drugiej rundy! Ponowienie, jednak druga próba przyprawiła go o utratę równowagi. Dwa sierpowe poleciały w kierunku twarzy Dvalishviliego, jeden doszedł do szczęki i nieco zachwiał Merabem! Niskie kopnięcie Dvalishviliego. Próba obalenia w wykonaniu Dvalishviliego, jednak wybroniona przez Kenneya. Wymiany! Merab zepchnięty pod siatkę, pod presją ciosów przeciwnika. Powrócił jednak szybko na środek oktagonu, gdzie zawodnicy wdali się w niesamowity brawl. Próba obrotowego backfista Kenneya, szkoda jednak, że przeciwnik był kilkanaście centymetrów od niego… Kolejne udane sprowadzenie Dvalishviliego. Próba zajęcia pleców rywala, który jednak wykorzystując siatkę, powrócił do stójki, mając natomiast stale przeciwnika przytulonego do pleców. Rzuty w wykonaniu Meraba, kolana na uda rywala! Koniec rundy.

Runda 3:

Ostatnią rundę Dvalishvili ponownie rozpoczął na bardzo wysokim tempie, mimo wielu ekwilibrystycznych prób rzutów, które z pewnością drenowały jego pasek z energią. Dwa mocne sierpowe doszły do głowy Kenneya i widocznie zrobiły na nim wrażenie. Nie pozostawał jednak dłużny rywalowi i odpłacił mu kilkoma ciosami prostymi. Zmyłka w wykonaniu Meraba, sygnalizował obalenie za dwie nogi. Podbródek i ponowne markowanie obalenia Dvalishviliego. Wreszcie przejście do właściwej próby sprowadzenia. Złapana klamra zapaśnicza, Kenney próbował uciekać i zrywać uchwyt, natomiast rywal mu nie pozwolił i ponownie przeniósł pojedynek do płaszczyzny parterowej. Po chwili kontroli, Caseyowi udało się wstać. Dziesiąte obalenie Meraba! Jeszcze jedno i wyrówna swój rekord, w pojedynczej walce obalił rywala bowiem 11 razy. I kolejne! I jeszcze jedno. Rekord pobity, Merab zanotował 12 obaleń w pojedynku z Kenneyem. 50 sekund przed końcem walki zajął plecy rywala, obijając jego głowę krótkimi ciosami. Przeciwnik jednak się bronił, uniemożliwiając sędziemu przerwanie walki. Dosłownie sekundę przed końcem walki, Dvalishvili zapiął jeszcze duszenie, przekładając rękę pod brodą przeciwnika i zapinając trójkąt nogami na ciele, jednak czas nie pozwolił mu na skończenie pojedynku.

Nie ma jednak powodów do smutku, gdyż wszyscy trzej sędziowie wskazali go jako zwycięzcę, punktując: 30-27, 30-25 i 29-28. W ten sposób, Merab Dvalishvili odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo.

135 lb: Macy Chiasson (7-1) vs. Shanna Young (7-3)

Runda 1:

Od początku zawodniczki ruszyły na siebie ogniem piekielnym. Debiutująca w UFC Shanna Young rozpoczęła od wysokich kopnięć, które wyraźnie zrobiły wrażenie na rywalce. Macy Chiasson zaś, odpowiedziała mocnymi ciosami. Ponowny headkick Young doszedł do głowy rywalki! Chiasson złapała klincz, gdzie potraktowała przeciwniczkę kilkoma kolanami. Macy próbowała obalenia, jednak oponentka skontrowała i to ona przez chwilę znalazła się na górze. Chiasson ponownie złapała tajską klamrę, traktując przeciwniczkę wieloma łokciami i kolanami. Mnóstwo kolan lądowało na tułowiu Young! Debiutantka w UFC nie mogła kompletnie znaleźć recepty na tajską klamrę przeciwniczki. Uchwyt zerwany. Wysokie kopnięcie w wykonaniu Macy. Ponownie klincz, kilka ciosów, obalenie. Young początkowo skontrowała, jednak nieroztropnie oddała plecy, Chiasson wykorzystała pozycję do zadania kilku wielu ciosów. Koniec rundy.

Runda 2:

Young starała się ponownie zaskoczyć przeciwniczkę wysokimi kopnięciami. Chiasson była jednak gotowa na tego typu akcje rywalki. Debiutantka starała się przenieść walkę do parteru, choć Chiasson wybroniła próbę. Druga jednak się powiodła! Fenomenalny rzut przez biodro! Walka jednak dość szybko powróciła do stójki, gdzie Young trzymała pochyloną rywalkę w uchwycie. Ponownie parter, Chiasson zaś zajęła plecy przeciwniczki. Young jednak znalazła możliwość powrotu do gardy. Niewiele akcji z góry, kilka ciosów na tułów. Macy wyprostowała sylwetkę i zadała przeciwniczce sporo ciosów łokciami. Zaczęła zadawać mnóstwo ciosów, sędzia jednak ani myślał przerwać, a przeciwniczka wyraźnie sygnalizowała rezygnację…

Runda 3:

Young z kopnięciami na otwarcie trzeciej rundy, Chiasson zaś szybko przeniosła walkę do parteru. Ponownie bardzo niekorzystna dla Young sytuacja, dostawała mnóstwo ciosów. Chiasson nieustannie biła, szukając niewinnie przełożenia ręki pod brodą przeciwniczki. Young próbowała za wszelką cenę przetrwać, wstając i nie dając sobie zapiąć duszenia. Warto jednak wspomnieć, że Macy Chiasson miała się zmierzyć pierwotnie z byłą i inauguracyjną mistrzynią dywizji muszej – Nicco Montano, ta jednak w swoim zwyczaju, wypadła z pojedynku kilka dni przed galą i Young podjęła wyzwanie mając niewiele czasu na przygotowanie. Ciosy, zmiany pozycji, za wszelką cenę próba skończenia – mimo wyraźnej dominacji na kartach punktowych. Nieudanie. Young przetrwała.

Wszyscy sędziowie zgodnie wypunktowali pojedynek w stosunku 30-26 dla Macy Chiasson. W ten sposób, odbiła się po pierwszej porażce w karierze i oktagonie, posiadając rekord 4-1 w największej lidze światowej.

125 lb: Mark de la Rosa (11-4) vs. Raulian Paiva (19-3)

Runda 1:

Obaj zawodnicy zaczęli spokojnie, starając się wyczuć dystans. Pierwszy swoje pięści z twarzą przeciwnika skleił Brazylijczyk. Paiva starał się zamykać de la Rosę na siatce, ten zaś spróbował obalenia, na co Brazylijczyk przygotował cios podbródkowy. Klincz pod siatką, kontrola po stronie Paivy. Kilka kolan, łokci. Mark zerwał klincz i wdał się w wymian na środku oktagonu! Pięści śmigały z obu stron. Raulian z kilkoma jabami na tułów. Trzy mocne proste Brazylijczyka doszły do głowy zamkniętego na siatce de la Rosy. Paiva ponownie złapał klincz i przeniósł walkę na ogrodzenie, jednak nie utrzymywał uchwytu za wszelką cenę. Zaś środek oktagonu, krótkie ciosy po stronie Amerykanina. Mocny cep, jednak przestrzelony – wyprowadzony przez Paivę. Wymiany pod koniec rundy, zdecydowanie celniej wyszedł z nich Brazylijczyk. De la Rosa wyglądał zaś, jakby odganiał komary, siedząc przy grillu letnią porą. Koniec rundy.

Runda 2:

Brazylijczyk rozpoczął od niskiego kopnięcia, następnie wyprowadził frontalne, kierowane na tułów. De la Rosa z mocnym prawym, który doszedł do głowy rywala. Ten zaś, ponownie rozpoczął klejenie się do Amerykanina pod siatką, częstując go kilkoma stompami i kolanami na udo. Uchwyt zerwany, walka na środku klatki. De la Rosa dysponujący zdecydowanie gorszymi zasięgami, nie potrafił tak celnie ostrzeliwać ruchliwego rywala ciosami, jak czynił to Brazylijczyk. Dokładnie w połowie walki przypomniał sobie jednak o kopnięciach, które powinny być dobrą bronią na oponenta. Mark spróbował złapać klincz, rywal jednak szybko ostudził jego zapaśnicze zapędy. Dwa dobre ciosy (lewy i prawy) Paivy okazały się celne. Kiwkami i balansowaniem tułowiem, Brazylijczyk fenomenalnie przepuszczał ciosy rywala i zdawał się być nietykalny. Bezradny de la Rosa cofnął się na siatkę, gdzie zainkasował bardzo mocny prawy cios, który posłał go na deski. Rywal z Brazylii szybko rzucił się do parteru w celu dobicia, sędzia przerwał walkę.