41-letni Glover Teixeira serią pięciu zwycięstw udowodnił, iż zasługuje na walkę o najwyższe cele. Brazylijczyk już we wrześniu stanie w szranki z aktualnym mistrzem dywizji do 93 kilogramów – Janem Błachowiczem.
Dla Glovera Teixeiry (32-7) będzie to już druga taka szansa w karierze. Po raz pierwszy doszło do tego aż siedem lat temu, gdy podczas gali z numerem 172 skrzyżował rękawice z ówczesnym dominatorem – Jonem Jonesem (26-1). Brazylijczyk nie znalazł wtedy dobrej recepty na świetnie dysponowanego „Bonesa”, ostatecznie jednogłośnie przegrywając na kartach sędziowskich.
Zobacz także: Jan Błachowicz – Teixeira | Reyes vs. Prochazka | Omielańczuk | Strus | Juras vs. Pudzian | Izu [WYWIAD]
Łatwo można zauważyć, że Brazylijczyk – jak wino – czym starszy, tym lepszy. Od jakiegoś czasu walczy jak natchniony, bezproblemowo przechodząc kolejnych przeciwników. Kiedy w listopadzie minionego roku zmierzył się ze swoim krajanem – Thiago Santosem (21-9) i w zdecydowany sposób go pokonał, nie pozostawił żadnych wątpliwości, że zasługuje na title shota. Jak powiedział w rozmowie z AG Fight – bardzo się z tego cieszy oraz wierzy, że uda się mu sięgnąć po trofeum.
Zawsze wierzyłem, że zdobędę pas, iż dostanę się na szczyt. Przegrywałem z kolesiami, którzy następnie walczyli o złoto, jak Anthony Johnson czy Alexander Gustafsson.
Kilka razy zderzyłem się ze ścianą i starcie z „Marettą” miało to zakończyć. Powiedziałem sobie: „Tym razem idź na całość.” Udało mi się osiągnąć zwycięstwo, w co zawsze wierzyłem.
Topowi zawodnicy kategorii półciężkiej muszą jeszcze zacząć zwracać uwagę na osobę Jiri’ego Prochazki (28-3-1), który dotychczas zanotował pod szyldem UFC dwa efektowne nokauty. Na minionej gali brutalnym łokciem posłał na matę byłego pretendenta do pasa – Dominicka Reyesa (12-3).
Źródło: YouTube/Ag. Fight, firstsportz.com