Deron Winn miał w zeszłą sobotę stanąć naprzeciwko Juliana Marqueza podczas ostatniej gali UFC w tym roku. Zawodnik wyjawił jednak, że podczas treningu w UFC Pefrormance Institute zemdlał, co skutkowało odwołaniem pojedynku i… zwolnieniem go z UFC.

UFC po raz kolejny udowadnia, że to wyłącznie biznes, mając w głębokim poważaniu dobro i zdrowie zawodników. Deron Winn został zwolniony z największej promocji MMA na świecie po tym, jak zemdlał w tygodniu poprzedzającym jego nieodbytą walkę z Julianem Marquezem, która miała się ziścić w oktagonie 17 grudnia podczas gali UFC Vegas 66.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Zawodnik nie krył goryczy po otrzymaniu newsa o zwolnieniu z UFC, pisząc na Twitterze:

„Zostać zwolnionym po groźnym wypadku w ich obiekcie, tydzień przed Świętami. Powiedzenie 'to biznes, nic personalnego’ nigdy nie było bardziej realne.”

Lubujący się głównie w walkach zapaśniczych Winn zakończył tym samym karierę w największej organizacji MMA na świecie z bilansem 2-3. Jego przygoda z UFC trwała od 2019 roku, wówczas wygrał swój debiut z Ericiem Spicelym, następnie dwukrotnie uznawał wyższość rywali – Darrena Stewarta oraz Geralda Meerschaerta. W 2020 roku odbił się jednak zwycięstwem nad Antonio Arroyo, powracając po półtorarocznej przerwie i przegrywając z Philem Hawsem.

33-latek nie poinformował aktualnie, co zamierza dalej począć ze swoją zawodową karierą.

Zobacz także: Marcin Tybura poznał nazwisko rywala! Kolejna walka w UFC już wkrótce

źródło: Twitter

Materiał powstał we współpracy z partnerem