Młody, utalentowany i coraz bardziej znany, polski zawodnik mma. O jego osiągnięciach sportowych jest coraz głośniej, warto poznać go od strony nieco bardziej prywatnej. Łukasz Sajewski o sporcie i nie tylko.

 

Kiedy zacząłeś trenować, od czego, kiedy i z kim zaczynałeś?

Kiedy miałem 15 lat zapisałem się na treningi tajskiego boksu, szybko poczułem, że sporty walki to jest to czym mogę zajmować się w przyszłości. Początkowa ekscytacja przerodziła się w pasję i MMA na dobre zagościło w moim życiu.

Skąd pochodzisz, gdzie dorastałeś, kim są twoi rodzice i jaka jest Twoja rodzina?

Pochodzę z Gdańska. Dorastałem i wychowałem się na dzielnicy „Złota Karczma”. Choć na chwilę obecną mieszkach gdzie indziej mam sentyment do tego miejsca i często odwiedzam tam swoich przyjaciół.

Skąd przydomek Wookie, czyżby Gwiezdne Wojny?

Ten przydomek nadał mi mój pierwszy trener i tak pozostało, szczerze nawet nie oglądałem „Gwiezdnych Wojen”, więc sam nie wiem czym się Paweł inspirował.

Jak wygląda twoje życie poza sportowe, czy jesteś w stałym związku, jak spędzasz wolny czas?

Tak, od kilku lat mam dziewczynę o imieniu Kasia, na co dzień dostaję od niej wiele wsparcia, jest to dla mnie bardzo ważne ponieważ jeśli zajmujesz się czymś długofalowo, szybko zrozumiesz, że nie istnieje coś takiego jak złoty sposób lub droga na skróty. Okres przygotowawczy to często po prostu monotonna praca, dzień wypełnia wiele rutynowych czynności i żeby nie dostać bzika dobrze jest mieć przy sobie kogoś z kim możesz choćby na chwilę oderwać się od „szarej” codzienności , dlatego często uciekamy gdzieś za miasto, aby nabrać trochę oddechu i zachować cyrkulację.

Jakie wartości cenisz w życiu, co szanujesz a czego nie?

Cokolwiek napisałbym w tym miejscu mogłoby zabrzmieć ckliwie bądź tandetnie, nie jestem na tyle otwartą osobą , żeby dzielić się moimi przemyśleniami z innymi, dlatego zostawię to dla siebie.

Polityka – czym jest dla Ciebie i jakie poglądy są Ci bliższe?

Mam zdecydowanie prawicowe poglądy, wszystko co w życiu osiągnąłem i zamierzam osiągnąć zawdzięczam po prostu ciężkiej pracy. Dlatego podoba mi się że w MMA nie ma jeszcze takiej polityki, związków „zawodowych” i tego typu rzeczy, to ciągle jest sport w którym jesteś kowalem własnego losu i wszystko jest w Twoich rękach. Cenie sobie także, że jest to nadal takim„wolnościowym” sportem w którym póki co brakuje tzw. „miłych” panów o ogólnym imieniu „działacz”, którzy przychodzą z uśmiechem na ustach i chcą zaoferować „pomoc”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „zerżnąć Ciebie na kasę”. Myślę że to przekłada się na każdy aspekt w życiu, czym więcej wolności i swobody w działaniu tym lepsze efekty. Ograniczenia prawne, rozbudowana biurokracja, skomplikowane i wysokie podatki to najgorsi mordercy przedsiębiorczości i kreatywności dlatego czym miej ingerencji państwa w nasze życie tym po prostu lepiej.

Masz 24 lata, świetny bilans i kontrakt z UFC, czy o tym marzyłeś? Opowiedz nam o tej organizacji.

Odpowiadałem wielokrotnie na podobne pytania, dlatego pozwól, że zacytuję swoją wypowiedź sprzed paru lat, kiedy właśnie UFC było jeszcze w sferze marzeń:
„Jestem totalnym pasjonatem MMA, kocham ten sport w każdym aspekcie, a UFC to zdecydowanie MMA na najwyższym poziomie. Myślę, że każdy, kto bierze ten sport na poważnie, pragnie się tam dostać. Walka dla tej federacji i konfrontacja z jej czołówką to absolutny szczyt góry i zdaję sobie sprawę, że nie da się na tę górę wskoczyć tylko trzeba krok po kroku na nią wejść. Dlatego każdy ciężki trening, każde wyrzeczenie to taki mały krok ku realizacji moich planów, celów i marzeń. UFC to taki „lepszy świat”. Jestem bardzo zmotywowany i zdeterminowany, aby tam trafić, ponieważ walczę o lepszy los nie tylko dla siebie, ale także dla swoich najbliższych i w przyszłości moich dzieci.”

Jesteś po nieudanym debiucie, co obwiniasz za porażkę i jakie wnioski wyciągnąłeś?

Nie uważam tego za nieudany debiut. Wierzę, że wszystko co dzieje się z nami ma jakiś powód. Odniosłem pierwszą zawodową porażkę w karierze. To nie było przyjemne uczucie. Kiedy patrzysz na wszystkich wielkich fighterów oni też odnosili porażki. Jest to częścią zarówno życia jak i sportu. Jednak wiem, że dzięki temu wrócę silniejszy. W tej walce nie byłem jednak sobą i już teraz wiem ,jakie rzeczy muszę poprawić aby stać się lepszym zawodnikiem.

Jakie plany dalej? Czego oczekujesz od najbliższych kilku miesięcy?

Do końca roku 2015 mam zamiar stoczyć kolejną walkę w UFC.

Dziękuje Ci Wookie za miłą rozmowę i do zobaczenia!

 

Marcel Skrzypczak

Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl