Współwłaściciel federacji KSW w wywiadzie dla Expresu Ilustrowanego poruszył kilka ciekawych kwestii związanych z planami organizacji na przyszły rok.

Nie mogło zabraknąć wypowiedzi na temat wielkiej gali KSW na PGE Narodowym:

Cieszę się, że po ponad 12 latach działalności przyjdzie nam zrobić największą galę MMA w tej części świata. To możliwe dzięki temu, co do tej pory wypracowaliśmy. Nikt nie jest w stanie z miejsca wypełnić tak dużego obiektu. Planujemy galę na 65 tys. widzów. To ponad trzy razy więcej niż największe hale, jakie od lat udaje nam się zapełniać. Dlatego prace zaczęliśmy tak wcześnie. Pół roku to dobry czas na spięcie i sprzedanie tego wydarzenia. Nie lubimy gal dla pustych krzesełek. Narodowy będzie dla nas wyzwaniem. Pierwsze zakusy pod niego robiliśmy jakieś trzy lata temu. Zdecydowanie się na organizację tej gali wymagało od nas mnóstwo rozmów i przygotowań. Stadion może wynająć każdy. Miarą sukcesu jest to, czy uda się wypełnić ten wspaniały obiekt.

Współwłaściciel KSW opowiedział także o pierwszej gali w 2017 roku:

Stadion Narodowy to ogromny obiekt i skomplikowane przedsięwzięcie logistyczne, że musimy jeszcze dopiąć wiele szczegółów. Pracy jest dużo, bo nie zamknąłem jeszcze KSW 37, a przecież czeka nas proces planowania gali numer 38. Tę ogłosimy pewnie późno. Jeśli w ogóle. Może się zdarzyć, że wpłynie ona negatywnie na sprzedaż gali stadionowej. Zorientujemy się w sytuacji i zadecydujemy o przyszłości naszej pierwszej gali w 2017 roku.

Poruszony został również temat występu Mameda Chalidowa na gali ACB w Manchesterze:

Jego występ został z nami przedyskutowany. Jest to rodzima organizacja dla Mameda oraz to, że On sam jest dla nas wyjątkowym zawodnikiem, więc ma u nas wyjątkowe względy. Jego marcowa walka w żaden sposób nie przeszkadza nam w budowaniu zainteresowania galą na Narodowym. Poza tym nie może być ona oparta na jednym zawodniku. Gwiazd będzie tam wiele.

Lewandowski odniósł się także do zatrzymania Michała Materli i jego ewentualnym rewanżu z Mamedem.

Sytuacja nie jest wesoła. Sposób wejścia służb do jego mieszkania, w którym były małe dzieci, jest dla mnie mocno wątpliwy i niesmaczny. O tym, co robił Michał, ciężko mi się wypowiadać. Nie wnikam w to, czym zajmują się zawodnicy poza salami treningowymi i naszymi galami. Wiadomo, że zawodnicy sportów walki raczej nie są ministrantami. Prawdopodobieństwo pojawienia się podobnych sytuacji jest wśród nich większe niż u golfistów czy szachistów. Nie będę oceniał Michała. Dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok, jest on zawodnikiem KSW i nie mamy powodów, żeby wytaczać przeciw niemu jakieś działania. Jeśli sytuacja rozstrzygnie się na jego korzyść, to możliwe, że wystąpi na jednej z gal w przyszłym roku. Z Mamedem czy nie, to inna sprawa.
źródło: expresilustrowany.pl