Tegoroczne problemy Maxa Hollowaya na pewno zmartwiły wielu fanów. Mistrz w wadze piórkowej nie rzadko toczył cztery pojedynki w roku, a w grudniu zawalczy aż po roku oktagonowej absencji.

„Błogosławiony” przyznał, że w związku ze wszystkimi komplikacjami dopadła go depresja:

Jestem wielkim fanem Raptors i DeRozana, on wyjaśnił, przez co przechodziłem. Powiedział „To prawdziwa depresja, wiesz.” Chciałby, by każdy na świecie miał pieniądze, żeby mogli pojąć, że nie uszczęśliwiają Cię. To depresja była z prawdziwego zdarzenia. 
Przy tych trzech wykluczeniach, próbowałem zawalczyć za wszelką cenę, możecie spytać wszystkich i mojego trenera, że podczas fight weeku, kiedy doznałem kontuzji przed walką z Frankie Edgarem w marcu. Gdy komisja nas wykluczyła, broniła się rękami i nogami przed tym. Depresja naprawdę miała miejsce. Nie powiedziałbym, że to był mroczny moment, ale w tym roku na własnej skórze przekonałem się, czym jest depresja, a jeśli ją masz powinieneś podbić do kogoś i pogadać, żeby nie czuć się samotnym. Nie jesteście sami. Mam wspaniałych fanów i utrzymują mnie przy życiu.

wyjaśnił.

Teraz jednak nie musimy się martwić o stan zdrowia Hollowaya, gdyż jak widać zmotywowany i pełen optymizmu podchodzi do grudniowego starcia z Brianem Ortegą:

Kiedy spojrzysz na 2017 rok, jako zawodnik miałem prawie wszystko, to i tamto, wszystko szło dobrze. Dwukrotnie pokonałem Aldo i tak dalej. Ten rok nadszedł, a ja do grudnia nie stoczę walki. Nie ma znaczenia jak zaczynasz wyścig, ważne jak kończysz, a zakończę z przytupem.

stwierdził.

Zobacz również: Max Holloway doznał wstrząśnienia mózgu na treningu, a mimo to chciał walczyć na UFC 226

źródło: mmanytt