Michael Chandler wchodząc do największej organizacji MMA na świecie – UFC od razu otrzymał przeciwnika z czołówki kategorii lekkiej. Ten jednak jest gotowy na stojące przed nim wyzwanie, ponieważ chce udowodnić, że zasługuje mierzyć się z najlepszymi.
Transfer Michaela Chandlera (21-5) z Bellator MMA do UFC odbił się szerokim echem. Popularny „Iron” był zawodnikiem rezerwowym dla pojedynku Khabiba Nurmagomedova (29-0) z Justinem Gaethje (22-3), jednakże wówczas wszystko poszło myśli zarówno organizatorów, jak i samych fighterów, dlatego do tej pory nie miał okazji tam wystąpić.
Zobacz także: Dana White: Zabit Magomedsharipov będzie walczył w ciągu najbliższych trzech miesięcy
Jego debiut pod sztandarem UFC będzie miał miejsce 23 stycznia, kiedy to stanie w szranki z Nowozelanczykiem, Danem Hookerem (20-9). Pojedynek ten posłuży jako co-main event, a całe wydarzenie zwieńczy starcie pomiędzy Dustinem Poirierem (26-6) oraz Conorem McGregorem (22-4). Amerykanin jest świadomy, iż sytuacja w wadze lekkiej jest teraz dość skomplikowana, dlatego przede wszystkim cieszy się z możliwości występu w amerykańskim gigancie.
Jakby nie patrzeć, wszystko wyjaśni się 23 stycznia. Kiedy te dwie walki będą miały już miejsce, zobaczymy jak się to dalej potoczy. Oczywiście będę się starał zrobić wszystko, by zostać pretendentem numerem jeden. Najbardziej cieszę się z samych występów w UFC. Jestem bardzo podekscytowany możliwością mierzenia się z najlepszymi na świecie.
Jeżeli pokonam Dana Hookera i później będę musiał się zmierzyć z kimś jeszcze, by dostać szansę walki o pas, to niech tak będzie. Wszystkie drogi prowadzą do 23 stycznia. Wtedy sytuacja będzie bardziej klarowna. Później mogę zacząć wyzywać innych do pojedynku.
Chandler po raz ostatni był widziany w akcji, podczas sierpniowej gali Bellator 243. Skrzyżował wówczas rękawice z Bensonem Hendersonem (28-10) i nie dając mu większego pola do popisu, rozbił go już w pierwszej odsłonie starcia.
Źródło: MMAjunkie