Bartek Gładkowicz w długiej i szczerej rozmowie otworzył praktycznie całe zaplecze swojego życia sportowego. Od choroby trenera Grzegorza Chałubińskiego, przez kulisy kontraktu z FNC, aż po pierwsze nazwiska, które chce „odhaczyć” w drodze do pasa 93 kg bałkańskiej organizacji MMA. Nie zabrakło też mocnych słów o hejcie i kulisach pracy na macie z Bartosińskim oraz Pawlakiem. Wszystko wskazuje na to, że Gładkowicz wchodzi w nowy etap kariery – pewniejszy siebie, głodniejszy i gotowy, by udowodnić, że jego czas właśnie nadszedł.

„Trener walczy. Widzę poprawę i wierzę, że wygra tę walkę”

Rozmowa zaczęła się od tematu najtrudniejszego – choroby trenera Grzegorza Chałubińskiego. Gładkowicz nie ukrywa, że to dla niego osobiste uderzenie.

Trener popadł w poważną chorobę. Już wcześniej widziałem, że jest mniej aktywny, a on zawsze był żywiołowy. Choruje na nowotwór, ma ogromne problemy z biodrem, jest na chemioterapii. Ale widzę, że walczy. Ostatnio dużo więcej śpi, od razu widać poprawę. Zawsze pomagał innym – teraz on potrzebuje naszej pomocy. Jestem przekonany, że wygra tę walkę.

W wywiadzie padła jasna zachęta:

Możecie wpłacać dalej, nawet jeśli cel zbiórki został osiągnięty. Każdy grosz się przyda, żeby trener mógł skupić się wyłącznie na powrocie do zdrowia.

Debiut w FNC. „Warunki? Byłem w szoku. To mój czas”

Gładkowicz oficjalnie został zawodnikiem FNC i nie kryje zadowolenia z negocjacji.

Dostałem tak dobre warunki, że nawet Rafał (Kings Arena) powiedział, że to jest kierunek, który powinienem obrać. Red zrobił dla mnie robotę – zadbał o wszystko, bo tam liczy się rozmowa twarzą w twarz, nie telefon.

Dlaczego FNC, a nie OKTAGON czy powrót do Kings?

Poziom sportowy w 93 kg w FNC jest po prostu wyższy. Tam każdy bije się na śmierć i życie, to nie jest liga plastiku. W OKTAGONIE poza mistrzem jest dużo słabiej. Chcę pas 93 kg i wiem, że mogę go zdobyć.

Gładkowicz wskazał też potencjalnych rywali:

Na kursie kolizyjnym jesteśmy z Tirielem Abramoviciem – pogromcą Polaków. No to ja chcę go zatrzymać. Pada też nazwisko Spahovicia. Z każdym chętnie wejdę. A w perspektywie? Mistrz Matej Batinić. Mam z nim szansę.

Debiut: kiedy?

Organizacja chce mnie w pierwszym kwartale przyszłego roku, ale ja wolę bić się wcześniej. Jak nie w FNC, to może jeszcze jedna walka w Kings Arena w lutym. Ja nie jestem gościem, który siedzi i czeka. Jak to mawia Demetrious Johnson – i tak kiedyś umrzemy, więc po co odkładać walkę?

O ryzyku:

Nie jestem niepokonany. Jak przegram – trudno. Życie. Biorę to na klatę. Nie będę siedział owinięty folią bąbelkową do kwietnia.

Kulisy przygotowań. Zbiór anegdot, brudne sztuczki i sparingi z piekła rodem

Jak wyjawia najnowszy polski nabytek organizacji FNC – choroba trenera mocno wpłynęła nie tylko na jego przygotowania fizyczne, ale również mentalne.

Muszę się nauczyć bić z mańkuta. To inny świat. Trener mega wpływał na moją głowę, dlatego jego choroba tak we mnie uderzyła.

O sparingach z Pawlakiem:

Gładkowicz nie ukrywa, że aktualny mistrz organizacji KSW – Paweł Pawlak jest na sali… „dirty fighterem”.

Paweł to najbrudniejszy zawodnik w klubie. Kopie w butach, gryzie, robi wszystko, żebyś cierpiał. Dla mnie jest jak gość, który by przeżył wybuch atomówki. Jak on jest lock-in, to daje koncert.

O Bartosińskim:

Gładkowicz z dużym uznaniem wypowiedział się o mistrzu wagi półśredniej KSW – Adrianie Bartosińskim.

Adrian to zwierzak. Robię z nim wagę, śledzę cały proces. To potwór w parterze – w KSW nikt mu tam nie podskoczy.

O trenerze Dawidzie Pepłowskim:

Słowa pochwały trafiły również do trenera Dawida Pepłowskiego, którego Bartłomiej określił mianem „największego koszmaru sali”.

Największy koszmar sali. Ma łapy jak goryl, cardio nie do zajechania, styl grinderski. Każda runda z nim to protokół wpi*rdol.

O hejcie: „W Internecie każdy jest cwaniakiem, dopóki nie trzeba przyjść do klubu”

Gładkowicz klasycznie nie gryzł się w język.

Ludzie w sieci czują się bezkarni. Stu na stu nie powiedziałoby nam tego w twarz. Jak ktoś mi pisze głupoty, zapraszam: środa, grupa zawodnicza, Octopus Łódź. Zobaczymy wtedy, kto jest na liścia.

Opowiedział również historię, gdy hejter – jak się okazało, osoba niepełnosprawna – próbował zmanipulować sytuację:

Najpierw mnie obrażał, a jak mu odpisałem, nagle: ‘jestem niepełnosprawny, zawodnik MMA grozi pobiciem’. Nie. Jak obrażasz – jesteś traktowany jak każdy. Równe zasady.

KSW w Łodzi i przewidywania Gładkowicza

Gładkowicz wytypował dwa mistrzowskie starcia, które odbędą się na ostatniej tegorocznej gali KSW.

O Pawlak vs. Zerhouni:

Idealny rywal dla Pawła. Poleci na niego jak sprinter, a Paweł takich kocha. Da mu się wystrzelać i zrobi koncert. Styl robi walkę.

O Bartosińskim vs. Tulshaev:

Za dużo ludzi spisuje Tulshaeva na straty. A to śliski, niebezpieczny gość. Ale poziom grapplerski Bartosa jest jak z innej ligi. Nikt w KSW mu tam nie dorówna.

O swojej wadze i metamorfozie

W 93 czuję się jak w domu. Wcześniej robienie 77 z ponad 100 kg to była patologia. Teraz ważę 106-107 na co dzień, robię wagę bez problemów.

Podsumowanie Gładkowicza: „Chcę, żeby teraz przemawiały czyny”

To mój czas. Chcę wejść do FNC, wygrać debiut i iść po pas. Mam styl, język i osobowość, żeby zaistnieć za granicą. Teraz robię swoje i nie oglądam się za siebie.

Więcej w wywiadzie dla naszej redakcji: