Conor McGregor to ktoś więcej, niż fantastyczny zawodnik MMA. Były mistrz dywizji piórkowej i lekkiej organizacji UFC jest również fenomenalnym promotorem samego siebie, biorąc pod uwagę wielkość inkasowanych przez niego kwot i wypłat, łamiących wszelkie rekordy. 

Wielu ludzi sportu jak i fanów zastanawia się, jak obdarzony marketingowym darem McGergor poradziłby sobie w świecie pro wrestlingu, mianowicie ringu WWE.

Podczas, gdy nic nie wskazuje na to, jakoby Irlnadczyk miał poczynić kroki w świecie pro wrestlingu, Paul Heyman (tzw. „adwokat” Brocka Lesnara) wyraził gotowość reprezentowania Conora w razie takowego transferu. Jedyne, czego by chciał, to… pokaźna część wynagrodzenia sportowca.

„Jedyna sytuacja, w której mógłbym współpracować z Conorem to taka, w której otrzymuję 50% jego pieniędzy. Biorąc pod uwagę fakt, że mówię o wiele lepiej, niż McGregor, należałoby mi się nawet więcej, ale zachowam rozsądek przez wzgląd na opłatę mojej adwokatury”

Na pewno wielu fanów chętnie śledziłoby losy byłego mistrza w WWE, jednakże obecnie Irlandczyk jest zajęty swoją karierą MMA, oraz obowiązkami poza światem sportowym, takimi jak kampania promocyjna jego whiskey, Proper No. Twelve, która błyskawicznie znika ze sklepowych półek.

Gdyby jednak Conor pokusiłby się o przygodę w pro wrestlingu, nie byłby pierwszym zawodnikiem MMA, który zdobył się na taki krok. Niezliczona ilość sportowców robiła już tak w przeszłości, a dwóch najświeższych przykładów nie trzeba szukać daleko – ostatnio takie transfery podjęli Ronda Rousey oraz Matt Riddle.

McGregor ostatni raz zawalczył w Octagonie szóstego października, kiedy został poddany przez obecnego mistrza kategorii lekkiej, Khabiba Nurmagomedova w walce wieczoru podczas gali UFC 229. Od tamtego czasu mówi się o natychmiastowym rewanżu, ale aby do niego doszło, zarówno Khabib jak i Conor muszą najpierw stawić się przed Atletyczną Komisją Stanu Nevada, aby wyjaśnić wszelkie okoliczności zaistniałe podczas zamieszek pod koniec gali UFC 229.

źródło: BJPenn.com