Powracamy z MMA Radarem, w którym tym razem czterech zawodników. Trzech pod polskie organizacje i jeden uczestnik tegorocznego DWCS zasługujący na oddzielny opis.

Bruno „Macaco Louco” Roverso (17-5)
26 lat, Brazylia, kategoria piórkowa
Skalpy – Aleksandr Grozin
(16-4-1), Elismar Lima (24-9-1)

Bruno Roverso to stójkowy rzeźnik bezprecedensowo dążący do zdemolowania rywala. 16 z 17 wygranych miało miejsce przed czasem. „Macaco Louco” występował na Brave, ACB, jest także mistrzem dużej organizacji OFC. Jest usposobiony niezwykle ofensywnie. Przez całość starcia stara się wywierać presję ciosami. Bardzo dużo pracuje kombinacją prosty-krzyżowy bitych z mocą, nie są to typowo punktujące, budujące dystans jaby. Nie stroni od szalonych wymian na sierpy czy zamachowe często kompletnie pozbawionych defensywy. Uwagę w tych wymianach przykuwa finalizacja ich wysokim kopnięciem. W ten sposób po rozpuszczeniu krwiożerczych cepów high kickiem zgasił światło solidnemu Elismarowi Limie (24-9-1) . Styl Brazylijczyka zdecydowanie może podobać się kibicom, ale nieraz jest zarzewiem kłopotów. Defensywnie Roverso jest potwornie dziurawy, większość ciosów, kopnięć przeciwników z łatwością jest lokowana na szczęce lub tułowiu „Macaco Louco”. Do zalet należy dopisać niezłą jak na ten styl walki kondycję. Nie ważne czy jest długimi fragmentami gnieciony w parterze czy podejmuje szarżę za szarżą lub szarpaninę w klinczu to dalej jest w stanie sprawnie uderzać łącząc siłę i szybkość. Poza aspektami fizyczno-technicznymi nie wypada nie wspomnieć o charakterze Bruno. W niedawnych starciach z Limą i Aleksandrem Grozinem (16-4-1), którzy są parą naprawdę jakościowych fighterów Roverso wykazał się dużą umiejętnością odwracania pojedynków i dążenia do zwycięstwa bez względu na przebieg walki. Grozin przez trzy rundy mielił Brazylijczyka w parterze, a ten, jak gdyby nigdy nic w czwartej rundzie wystrzelił kolanem na kolejną próbę Rosjanina i dobił go kanonadą w parterze. Z Limą będąc okolicznościowo obalanym i dociskanym do siatki pod koniec 3 rundy wszystko odwrócił wcześniej wspominaną serią sierpów i cepów domykając starcie wysokim kopnięciem. Dużym mankamentem poza defensywą stójkową jest notabene też obrona, ale przed obaleniami. To z jaką łatwością kładł go Grozin budzi niepokój, często czytelnie wpadając pod ciosami i kontrolując. Co prawda Bruno nieźle się skręca, potrafi wstawać czy szukać np. skrętówek bądź gilotyn (walka z Limą) to zdecydowanie zbyt łatwo daje się wywracać. Raczej wymagałoby to przemodelowania stylu, gdyż będąc aż tak agresywnym i podążając za uderzeniami piekielnie trudne byłoby jeszcze wypracowywanie sprawli czy obrony. Na pewno jest to dobry sposób na walkę z Brazylijczykiem, ale trzeba uważać w każdej sekundzie walki.

Do widowiskowości dołączając młody wiek (26 lat) mamy gościa, który nie da nudnej walki, jest niemal gwarancją zakończenia jej przed czasem i dużej klatkowej ekspresji. Ostatnie duże wygrane windują go w rankingach i uważam, że w najlepszych polskich organizacjach powinno być miejsce dla takich bitników w kategorii do 66 kilogramów.

Rywal na start: w KSW – Max Coga, w FEN – Kacper Formela

Milson Castro 14-3
27 lat, Brazylia, kategoria lekka

Skalpy – Pavel Gordeev (18-2), Vladimir Palchenkov (12-3-1), Timur Nagibin (18-6)

Milson Castro przebojem wdarł się do organizacji RCC odprawiając trzech wysokiej klasy Rosjan. Miał trudny początek kariery, ale od bilansu 1-3 zwyciężył 13 starć z rzędu. Do Rosji trafił po serii gal w swoim kraju i epizodzie w Meksyku. Jest stójkowiczem nastawionym na wymiany bokserskie. Pracuje kombinacją 1-2, krzyżowego wyprowadzając na dużym wykroku, co przy niezłych warunkach fizycznych często dosięga twarzy oponenta. Mimo tego nie waha się przy wejściu w zwarcie i wymianę na mocne sierpy. Ma ku temu predyspozycje, gdyż sprawnie kontruje, ale jest też dużo bardziej wytrzymały niż chociażby wcześniej wspominany Bruno Roverso. Zbierał sporo soczystych uderzeń od Pavla Gordeeva (18-2) i Vladimira Palchenkova (11-3), ale był nimi kompletnie niewzruszony. Wymiany te opłacały się, bo Milson zazwyczaj trafiał więcej. W każdym z pojedynków na RCC niskie kopnięcia Brazylijczyka robiły wrażenie na rywalach. Timura Nagibina (18-6) wyciął już w pierwszej rundzie, a Gordeev i Palchenkov po kilku lowach od Castro byli o wiele bardziej wrażliwi na kolejne próby i albo noga mocno im odskakiwała albo w popłochu ją zabierali. Charakterystyczną cechą „Barao” jest wywieranie presji i przy zagonieniu przeciwnika na siatkę lub naruszeniu go pędzi do niego z latającym kolanem, a po nim serią ciosów. Łapie też klincz i wyprowadza kolejne kolana. Tę technikę stosuje też przy rozbiciu gardy rywala na środku siatki lub zapolowania na tułów.  Sam nie obala, zapasy defensywne ma poprawne, ale zdarzało się, że Rosjanie dość prosto i przewidywalnie go wywracali lub (jak z Nagibinem) chwilowo sam się tam zapakował. Z pleców jest jednak solidną firmą. Nie daje się rozbijać, a i szybkie wstawanie nie jest mu obce. Wymierne było starcie z Palchenkovem, gdzie dwukrotnie był w stanie obracać pozycję mimo dużej przewagi Rosjanina i za drugim razem wyciągnął mu skrętówkę.

Milson Castro to typ rozbijającego na przestrzeni 15 minut boksera lubującego się także w stosowaniu kolan, którymi niejednokrotnie mocno rozcinał swoich przeciwników. Dobrze reguluje tempo walki, ma nienaganną kondycję i tak naprawdę brak większych luk. Kompletny zawodnik na fali trzech imponujących zwycięstw.

Rywale na start: w każdej polskiej organizacji walka o pas mistrzowski

Nasrudin Nasrudinov (9-0) 29 lat Rosja
Bilans rywali (63-33
)
Skalpy – Cory Hendricks (8-4), Evgeny Egemberdiev (12-4)

Kolejne potężne nazwisko, jeśli chodzi o dywizję półciężką, które rzekomo było nawet podpisane z KSW, ale sprawy proceduralne z poprzednim pracodawcą nie pozwoliły zadebiutować Rosjaninowi. Teraz oczywiście jest to nieosiągalny zawodnik, bo walczy na DWCS, ale warto przybliżyć jego sylwetkę.

Dwukrotny zdobywca trofeów na amatorskich pucharach w Rosji, które swoim nazwiskiem promował Fedor Emelianenko. Czterokrotnie walczył dla najlepszej organizacji w Europie czyli ACA i wszystkie walki wygrał. Jakiś czas temu pojawiła się plotka o walce z Ivanem Shtyrkovem na RCC, jednak ta walka nie doszła do skutku, teraz zmierzy się z Jailtonem Juniorem (13-2) na DWCS.

Nasrudin to wysokiej klasy zapaśnik w każdej walce szukający sprowadzeń. Nie jest dużym półciężkim, ale kompletnie nie odbija się to na sile i skuteczności obaleń. Gremialna liczba prób zapaśniczych to obalenia za jedną nogę. Jest to poprzedzone obszernym overhandem, przeważnie prawym, który często dochodzi po którym natychmiastowo Nasrudin doskakuje do nogi rywala. W połączeniu z dużym impetem obalenia te są bardzo skuteczne. To główne narzędzie, jeśli chodzi o sprowadzenia na środku klatki. Inaczej sprawa ma się pod siatką. Łapiąc klincz i składając się do dwóch nóg rywala Nasrudin nie notuje zbytnich sukcesów, często generuje to patową pozycję i bierność. Dużo lepiej czuje się jednak łapiąc klamrę pod siatką i z niej wywracając ląduje z góry. Sprowadzał tymi sposobami w każdej walce na ACA. Obrona obaleń również zasługuje na chwilę uwagi, jest bardzo solidna. Kilkukrotnie próbował go obalać Cory Hendricks (8-4), z klamry, nachwytu. Za każdym razem nieskutecznie. Rosjanin bardzo twardo trzymał się ziemi, nie dał się ani wynieść, ani wytrącić z równowagi. Ba! Był nawet w stanie doskonale kontrować obalenia Amerykanina i tym samym lądować z góry. Zdecydowanie walka na chwyty jest tym, czego chcesz unikać mierząc się z niepokonanym Nasrudinovem. W parterze ostatnie o co byśmy go podejrzewali to próby poddań. Kompletnie nie dąży do technik kończących. W karierze tylko raz poddał rywala i to na początku swojej drogi. Skupia się na ciosach, najchętniej z pozycji bocznej, półgardy. Atomowym łokciem potrafił zmasakrować twarz Evgeniya Egemberdieva (12-4), co w dalszej konsekwencji przełożyło się na przerwanie lekarskie. Nie wypaczyło to wyniku, gdyż przerwanie nastąpiło w trzeciej rundzie, a Rosjanin każdą z rund wyraźnie zwyciężył, raz po raz smagając Kazacha overhandem i sierpem oraz sprowadzając walkę do parteru. Niedociągnięcia widzę w kontroli Rosjanina. Często nie domyka pozycji, opiera ciężar ciała na stopach, kolanach i niedostatecznie dociąża przeciwnika przez co daje pole do skręcania się lub odepchnięcia nogami. Przy jego żądzach stosowania GnP wiadomo, że nie może przytulić się plackiem do rywala niczym swego czasu Marcin Sianos do Damiana Bujkowskiego, ale kontrola wymaga większej uwagi i uszczelnienia. Nie ma problemu z obroną poddań, bardzo dobrze wychodzi z dość niejednoznacznych pozycji. W walce z Hendricksem bardzo spokojnie wybronił próbę omoplaty i sam zajął pozycją dominującą

Przechodząc do stójki to tak jak wcześniej wspominałem. Bardzo dużo opiera się na zamaszystym overhandzie, sierpie, przeważnie z prawej ręki. Podłączał nimi większość rywali na ACA. Nie jest to maestria techniczna, ale ciosy ważą, są dość szybkie. Niechętnie sam inicjuje ataki, najlepiej wyczekać i skontrować. Potrafi łączyć bardzo dobre kombinacje, jednak robi to rzadko, a szkoda. Połączenie sierpa z hakiem na korpus i niskim kopnięciem spacyfikowało Jorge Gonzaleza (16-4). Klasycznie pojawiają się lowkicki, jednak niezbyt wiele. Sporo się nie pomylę, jeśli powiem, że overhand i sierp to jakieś 70% szermierki na pięści Rosjanina. Dochodzą do tego sporadyczne ciosy w klinczu. Walczy wyraźnie pochylony do przodu, niekiedy bardzo nisko trzymając ręce, jednakże poza jedną bombą Egemberdieva, która na moment wstrząsnęła Nasrudinovem próżno szukać dużo zagrożeń płynących z na pozór luzackiej defensywy. Problem pojawia się z obroną niskich kopnięć. Wspomniany Kazach rąbał nimi co i rusz zwłaszcza w pierwszej rundzie, ale nawet mając bardzo zaczerwienioną nogę Nasrudin nie zmienił pozycji.

Saba Bolaghi (13-2-1)
32 lata, Niemcy, kategoria piórkowa

Bardzo uznane europejskie nazwisko zarówno w MMA jak i świecie zapasów w stylu wolnym. Uczestnik mistrzostw świata, brązowy medalista mistrzostw Europy, mistrz Niemiec. Trenuje w znanym klubie MMA Spirit gdzie sam też pełni rolę trenera zapasów. Były mistrz GMC.

Ameryki nie odkryję mówiąc, że głównym atutem Saby są właśnie zapasy. Obala zrywnymi wejściami pod ciosy za jedną lub dwie nogi. Niejednokrotnie są to próby po których znajdują się po przeciwległej stronie siatki, przeciwnik desperacko szuka równowagi na jednej nodze, a Bolaghi leci w niego z impetem. Bardzo duże sukcesy przynoszą mu obalenia z doślizgu na kolanach. Po wymianach stójkowych Niemiec regularnie obniża pozycję i na kolanach dolatuje do nogi przeciwnika, a gdy ten stara się sprawlować on i tak wychwyconą nogę wyciąga i obala.  Wachlarz sprowadzeń jest przebogaty. Z klamry pod siatką, wycięcia, wywracanie po dłuższym umęczaniu przy ogrodzeniu. Pomaga mu bardzo duża siła fizyczna pozwalająca wynosić i nie wypuszczać ze zwarcia. Kontrola nieraz pozostawia do życzenia, zamiast maksymalnie dociążyć oponenta stara się być bardzo kreatywny w parterze, zachodzić za plecy co czasami kończy się utratą pozycji dominującej i powrotem do stójki.  Jest wówczas na kolanach, podwyższa poziom bioder i nie ma takiego panowania nad sytuacją jakiej by oczekiwał. Pracuje całym ciałem w klinczu dociskając przeciwnika głową, nie pozwalając mu na wiele. Nie daje sobie zagrozić z dołu, sam będąc na dole też nie jest zbyt kreatywny. Świetny spektakl zapaśniczo-parterowy dał z Saschą Sharmą (17-5). Wiele imponujących obejść pozycji, kotłów parterowych. Trzeba przyznać, że zagłębiając się w zapasy Saby, starcie z Danielem Rutkowskim mogłoby zrobić furorę. Bolaghi dysponuje żelazną wręcz kondycją. Kilka walk na dystansie 5 rund dało obraz tytanicznej pracy jaką wykonuje w obszarze zapasów, wywierania presji, klinczu i z rundy na rundę praktycznie nie zwalnia.

Stójka dość zrywna, oparta na boksie, podwójnym prostym i niezłych sierpach, mało kopie, pod siatką też skupia się na tym, aby sfinalizować obalenie, a nie zadawać ciosy. Lepiej wygląda to w parterze gdzie pracuje młotkami, obija dla podtrzymania aktywności.

Rywal na start – w KSW – Patryk Kaczmarczyk, w FEN – Kacper Formela