(Foto: Wojtek Wojciechowski/PROMMAC)

Za nami gala PROMMAC: Po Prostu Walcz! Mam mieszane uczucia co do tej gali, gdyż na rzeczywisty obraz widowiska rzucają się aspekty pozasportowe.  Po niesamowitym debiucie w marcu, PROMMAC przygotował na swój drugi event także bardzo mocną rozpiskę która mogła się podobać. Według mnie sprostała oczekiwaniom. Większość walk była kończona przez decyzje. Nie były to jednak nudne decyzje. Walki były naprawdę efektowne, krwawe, wyniszczające – a to misie lubią najbardziej. Każdemu chyba przypadła do gustu walka wieczoru. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia kiedy Antoni Chmielewski raz po raz trafiał Piotra Wawrzyniaka w walce która miała świetne tempo do momentu braku prądu u weterana polskiej sceny MMA. Warto tu pochwalić młodego Wawrzyniaka który zasłużenie wygrał ten pojedynek. W drugiej połowie walki totalnie rozbił Chmielewskiego pokazując że idzie nowe. Takiego Antoniego miło było widzieć – mimo cardio na 7 minut dał świetny pojedynek, pokazał ogromne serce do walki. Brawo.

PROMMAC to zawsze niespodzianki. Tak też było w walce ulubieńca publiki Alberta Odzimkowskiego z Mickaelem Lebout. Wydawało się że fizycznie, siłowo Albert wciągnie nosem Francuza. Nic bardziej mylnego. Francuz pokazał ogromną klasę odklepując niepokonanego do tej chwili Polaka. To już druga gala PROMMAC gdzie jak na dłoni widać że zagraniczni zawodnicy nie są rzucani na pożarcie a stanowią faktyczny opór  naszym zawodnikom.

Oskar Piechota pomimo początkowych problemów w parterze z Włochem Mattią Schiavolinem zdołał go efektownie odprawić ciosami i dopisać kolejne „W” na Sherdogu. Włoch wyglądał na silniejszego od reprezentanta Trójmiasta, i tak faktycznie było jak przyznawał sam Oskar po gali. Rywal był bardzo mocny, nieustępliwy (nie odklepał skrętówki w pierwszej rundzie). Cieszy kolejna wygrana Oskara, cieszy tym bardziej że nie skończył rywala w parterze – tam gdzie króluje, lecz w stójce.

Miejscowy bohater Grzegorz Lipski nie sprostał reprezentantowi młodego pokolenia w Polskim MMA – Emilowi Różewskiemu przegrywając przez decyzję. Osobiście walka mi się podobała. Nie była to może walka wieczoru ale na tym etapie kariery ważne jest doświadczenie i zwycięstwa. Na efektowne walki przyjdzie czas. „Róża” wywierał presje, szedł do przodu co jakiś czas kłując starszego kolegę prostymi, ten natomiast odpowiadał obszernymi sierpami z którymi Warszawiak nie miał problemów. Różewski dołożył do tego kilka obaleń które ostatecznie przekreśliły marzenia Lipskiego o zwycięstwie.  Po walce Lipski zakończył karierę co nie uszło uwadze organizatorów którzy przygotowali dla niego pamiątkowy puchar.

Walka pań rozbudziła na dobre lubelską publiczność. Roksana Prucnal i Katarzyna Lubońska dały pokaz dobrego MMA w którym były zwroty akcji, walka w każdej płaszczyźnie. Jak na walkę debiutantek panie dały  pokaz dobrego MMA. Walkę wygrała Katarzyna Lubońska która wykorzystała braki tlenowe młodszej koleżanki. Warto zauważyć jak bardzo zdeterminowana byłą Prucnal która nie odklepała wydaje się idealnej balachy.

Amatorski puchar PROMMAC był strzałem w dziesiątkę! Dlaczego? Każdy kto widział walkę amatorów zgodzi się ze mną. Bezsprzecznie walka wieczoru w której było absolutnie wszystko. Zwrotami akcji można byłoby obdzielić niejedną dużą galę, ogromne brawa dla Jakuba Martysa, jeszcze większe dla Adama Tokarskiego. Tokarski otrzymał w nagrodę kontrakt na walkę w organizacji PROMMAC. Moim zdaniem obaj powinni dostać kontrakty, gdyż dali fenomenalne show.

Kartę główną otworzył pojedynek Michała Wiencka z Michałem Golasińskim. Walka mnie nie zachwyciła, Wiencek wykorzystał przewagę warunków fizycznych i bardzo pewnie wypunktował Golasińskiego. Zwycięstwo cenne. Myślę że warto obserwować tego zawodnika który ze swoich pięciu walk przegrał tylko raz – z Albertem Odzimkowskim.

Podsumowując gale warto wspomnieć o kilku ważnych faktach. Najważniejsze dla Polskiego MMA- transmisja telewizyjna. Wyglądało to dobrze, nie od dziś wiadomo że Polsat umie pokazać MMA, PROMMAC w obrazku to dobrze opakowany produkt. Kolejnym plusem dla piątkowej gali była publika. Oczywiście gołym okiem było widać wpływ na frekwencje gali TFL która miała miejsce tydzień wcześniej w tej samej hali. Ok 70% wypełnienia takiej hali to mało – nie oszukujmy się. Jednak publiczność reagowała żywiołowo co się ceni. Miejscowi bohaterowie mogli liczyć na wsparcie, a i przyjezdni byli oklaskiwani. Obyło się także bez wpadek sędziowskich co jest rzadkością na Polskich galach.

Nie wszystko jednak wyglądało tak kolorowo. Cieniem na gale kładzie się zdarzenie z początku gali kiedy to zapaliły się kable, była dość duża przerwa w transmisji, zniesmaczenie na trybunach. Organizacyjnie to wielki minus dla produktu Daliusa Kubylisa. Całe szczęście że usterkę naprawiono i gala mogła już bez problemu być kontynuowana. Co się z tym wiąże gala strasznie się dłużyła, doszły przerwy reklamowe i cała gala trwała zbyt długo. Kolejny minus to złe podpisy przy grafikach na telebimach. Dla niedzielnych fanów to ważne by wiedzieć jak nazywa się dany zawodnik.

PROMMAC: Po Prostu Walcz! Spełnił moje oczekiwania sportowe. Walki mi się podobały, dobrze się bawiłem. Jednak organizacyjnie pozostawia sporo do życzenia. Liczę jednak że organizatorzy wyciągną wnioski i 27 września przy okazji PROMMAC: Po Prostu Walcz 2! skupią się na organizacji i będzie widać ogromną poprawę, bo sportowo jest dobrze.

1 KOMENTARZ

  1. Podobało mi się zacięcie u amatorów, a w walce finałowej turnieju po prostu tyle serca zostawili chłopaki (razem z ME), że jestem bardzo zadowolony. Wynudziła mnie walka Lipskiego, który był całkowicie bezradny z Różewskim. Poza tym świetna walki Oskara, Odzimkowskiego i dupeczki. Gala 4/5, z powodu ognia ;)