Dużym echem w polskich mediach odbiła się wypowiedź naszego zapaśnika po przegranej walce o brązowy medal igrzysk olimpijskich. Jego słowa na temat sytuacji w Polskim Związku Zapaśniczym nie napawają optymizmem.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Arkadiusz Kułynycz mimo ambitnej postawy w całym turnieju nie zdołał przywieźć z niego medalu. Polak w walce o brąz przegrał z obrońcą tytułu – Żanem Bełeniukiem. Zdaniem samego zawodnika, wynik mógłby być jeszcze lepszy, jednak w okresie przygotowań nie wszystko szło zgodnie z planem, o czym opowiedział zaraz po walce:

Przed igrzyskami wyobrażałem sobie, że będę tutaj ze złotym medalem, że wysłucham Mazurka Dąbrowskiego. I z takim przeświadczeniem tutaj przyjechałem, to cały czas towarzyszyło mi w głowie. Szkoda. Myślę, że w swojej karierze już dużo zapłaciłem frycowego. Kontuzje, nie kontuzje, walki z działaczami, koronawirus. Ciężko teraz powiedzieć. Mam nadzieję, że jeszcze będę mógł dać wam, kibicom i swojej rodzinie radość z tego, że będę mógł nadal dumnie reprezentować nasz kraj.

W dalszej części rozmowy z mediami reprezentant Olimpijczyka Radom przyznał, że chce teraz odpocząć i spędzić czas z rodziną, gdyż w ostatnim czasie nie miał ku temu zbyt wielu okazji. Jedna z dziennikarek wróciła jeszcze do wypowiedzi sprzed chwili i dopytała o wspomnianą walkę z działaczami, na co Kułynycz odpowiedział bez ogródek i z wyraźnym poirytowaniem:

Dyskryminowano moją osobę, nie pozwolono mi zabrać sparingpartnera na najważniejszą imprezę w moim życiu. Działacze, którzy rządzą związkiem, niestety nie lubią takich zawodników jak ja, którzy poświęcają wszystko i mają coś do powiedzenia. Jest mi przykro, bo zamiast przyjechać tu mój sparingpartner, to działacze przyjechali sobie z osobami towarzyszącymi. Tyle.

Sytuację podczas programu w Kanale Sportowym skomentował inny reprezentant zapasów – Tadeusz Michalik, który zdobył brązowy medal podczas igrzysk olimpijskich w Tokio:

No powiem tak: Sam byłem na igrzyskach w Tokio i bez sparingpartnera to jest słabo trochę. Musi być kolega, partner do sparingu, który da mocne obciążenie kiedy trzeba. To, że tego sparingpartnera nie było – żal mi Arka. Zawsze miałby się z kim przepalić, zrobić mocny trening gdy potrzebuje. (…) Te parę dni przed startem to jest najważniejszy moment, gdzie wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik. Sam wiem po sobie, u mnie na igrzyskach w Tokio wszystko było dopięte i później nic nie dekoncentruje i nie przeszkadza, bo wszystko powinno współgrać. A tutaj takie małe, duże problemy i później gdzieś to wpływa na zawodnika, jego walki i koncentrację. (…) Zawsze są i będą te zgrzyty. No niestety. Nie raz, jak to się mówi, nie współgrają działacze z zawonikami i te konflikty zawsze bedą wychodzić.

Zobacz również: „W moim przypadku to o dwa lata za późno było” – Nastula o porażce, która boli go najbardziej

Źródło: YouTube / Kanał Sportowy, TVP Sport. Fot.: Instagram / Arkadiusz Kułynycz