Minęło trochę czasu od debiutu amerykańskiego molocha MMA w naszym kraju. Opadły emocje, czas zatem z chłodną głową podejść do plusów i minusów „naszej” gali. Czy była sukcesem lub porażką opowiemy w podcaście, dziś skupimy się wyłącznie na plusach i minusach.Plus and minus icons

  • Mirko CroCop – skazywany na porażkę Chorwat pokazał że mimo wieku i opinii ekspertów dalej reprezentuje poziom UFC i to pełną gębą. Mimo początku walki który nie należał do legendarnego „CroCopa” obrał on lepszą taktykę polegającą na zmęczeniu Gonzagi i wykorzystaniu tego w drugiej części walki.  Widoczny był też nowy element, dzięki któremu Mirko wygrał tę walkę – dewastujące łokcie, zarówno w stójce jak i parterze były najważniejszym i kluczowym elementem. Dla wielu kibiców wygrana Mirko CroCopa uratowała cały event.

 

  • Bartosz Fabiński – pełna dominacja od początku do końca. Fabiński w każdej sekundzie walki był zawodnikiem lepszym, dyktował warunki starcia i zmiażdżył McLelana. „Butcher” mimo iż nie miał pełnego okresu przygotowawczego wyglądał o niebo lepiej od mistrza EFC.  Jedno z dwóch zwycięstw na tej gali naszych reprezentantów wywołała spore poruszenie na trybunach. Z pewnością Fabiński był jednym z najjaśniejszych punktów Krakowskiego UFC.

 

  • Paweł Pawlak – pewność siebie bijąca od Pawła biła aż na trybuny. To nie był wystraszony Paweł – w tej walce pokazał jaki jest na prawdę. Twardy bój, w którym Pawlak pokazał że finalista TUF -a mu nie straszny udowodnił iż „Plastinho” (przez wielu skazywany na zwolnienie z UFC) odrodził się w wielkim stylu.  Co dalej z Pawłem? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne – Paweł Pawlak nie powinien już być tym przestraszonym chłopcem.

 

  • Maryna Moroz – żeńska wersja Conora McGregora? Z nieba do piekła. Wygrana w wielkim stylu nad „Jojo” Calderwood (która w rankingu UFC zajmowała #6 miejsce) wywołała wielkie poruszenie w Tauron Arenie by za chwilę przerodzić się w..gwizdy. Wszystko dzięki okrzykom w stronę naszej mistrzyni. Mimo wszystko pokazuje iż możliwości Ukrainki są duże. Trashtalk po walce z Joanną Jędrzejczyk także działa na korzyść Moroz. Gdy dodamy także bonus za POTN widzimy iż Maryna Moroz to jedna z największych wygranych tej gali.

 

  • Krakowska publiczność – jestem bardzo zadowolony iż mimo zerowej promocji gali na trybunach zasiadło ok 12 000 osób. Publika zgromadzona w Tauron Arenie wiedziała gdzie i po co jest. Ogromny doping przy walkach polaków, brawa przy obaleniach, sweepach, docenianie klasy rywali – nawet jeśli wygrywali z naszymi reprezentantami. „Januszów” było jak na lekarstwo.

Bez tytułu

 

  • Jan Błachowicz – nieobecny, zgaszony, obok walki. Nie mam zamiaru znęcać sie nad Jankiem, był tego wieczoru po prostu słabszy. Dał się spychać pod klatkę, bał się Manuwy. Błachowicz zawiódł fanów, ekspertów i samego siebie. Anglik nie zrobił wiele by wygrać tę walkę, lecz nawet tak niewiele starczyło na słabo dysponowanego „Johna”.

 

  • Izabela Badurek – to wyglądało fatalnie. Każdy cios Albu dochodził celu, nie było widać przewagi siłowej, zapasów. Iza zaprezentowała się najgorzej ze wszystkich naszych reprezentantów. Zbijanie wagi odbiło się tragicznie na postawie Izabeli. To Badurek miała być w parterze lepsza, tym czasem to Albu poddała Badurek. Dobrze że był to debiut Izy.

 

  • Marcin Bandel – Najpoważniejsze zagrożenie do zwolnienia. Dwie walki przegrane przed czasem, dwie w słabym stylu nie dają powodów do radości. „Bomba” prawdopodobnie opuści szeregi UFC, kategoria lekka jest strasznie mocno obsadzona. Co do samej walki to od początku do końca była pod dyktando Raya. Niestety.

 

  • Daniel Omielańczuk – zrzucił kilka kilogramów, fizycznie wyglądał jak nigdy, poprawił obronę obaleń, kondycję – nie starczyło.  Dalej był problem z zapasami, klinczem i kondycją. Tym razem nie wszystkie rundy oddał rywalowi, jednak to Hamilton był aktywniejszy w pierwszej i trzeciej rundzie. Daniel zawiódł wszystkich. Przed zwolnieniem ratuje go chyba fakt iż ciężka nie posiada wielu zawodników oraz fakt iż wygrał w swoim debiucie.

 

  • Joanne Calderwood – „Jojo” wchodząc do klatki wyglądała już na wystraszoną . Walka nie potrwała długo, Moroz wsadzała sporo ciosów na szczękę Szkotki, kończąc poddaniem. Zupełnie nieobecna Szkotka oddała pojedynek bez walki dając sobie wyciągnąć balachę jak na pierwszym treningu. Być może było to spowodowane problemami Calderwood.