Walka między Jimi Manuwą a Janem Błachowiczem na pierwszej gali UFC w Polsce już za nami. Fani MMA z całej Polski, analitycy tego sportu jak i trenerzy, zastanawiają się nad przyczynami porażki Jana Błachowicza w jego ostatniej walce. Postanowiłem także podjąć się tego typu analizy i nie jest to absolutnie tekst nieprzychylny Jankowi ani tym bardziej jakkolwiek hejterski wobec jego osoby.


To właśnie w tym Polskim zawodniku, kibice i specjaliści, widzieli zawodnika który potencjalnie ma największe szanse na odniesienia sukcesu w swoistej ekstraklasie MMA. Dotychczas jedynie w Mameda Chalidowa wierzono tak bardzo jak w Błachowicza, przy czym wiadomo już, że Czeczenia tam nie zobaczymy. Jak wielkie nadzieje, tak wielkie było rozczarowanie po sobotniej gali UFC w Krakowie.
Po pierwszej wymianie ciosów, od razu zauważyć było można przewagę szybkości Manuwy (często unikał ciosów Polaka stosując balans ciałem, podczas gdy Błachowicz bronił się głównie gardą) i jakkolwiek mogło to być do przewidzenia, to jednak o wiele większym zdziwieniem było to gdy zepchnięty na siatkę Polak, wyraźnie ustępował Anglikowi w klinczu (zwłaszcza na tle walki Pawła Pawlaka na tej samej gali – wygrał ona podobnie przebiegające starcie gdyż walczył w klinczu tak jak należało oczekiwać od popularnego Johna).
W mojej opinii źródeł porażki Jana należy doszukiwać się w dwóch powodach. Po pierwsze wydaje się, iż nastąpił jakiś blok w psychice Janka (trauma Sokoudjou?), który tak na prawdę przez całą walkę się cofał. Oprócz negatywnego odbioru takiego stylu walki przez sędziów, skutkowało to przede wszystkim nieustannym impasem pod siatką. Błachowicz dopchnięty pod siatkę wyraźnie nie radził sobie choć nie dał sobie zrobić krzywdy (w przerwach między rundami było słychać, iż Janek mówi o ogromnej sile Jimiego). Po drugie więc należy zauważyć, że Jimi górował nad Jankiem siłowo, co jest zastanawiające jeśli pod uwagę weźmie się siłę z jakiej dotąd słynął Błachowicz (nasuwa mi się w tej sytuacji kiepskie przygotowanie kondycyjne jego klubowego kolegi z Ankosu – Borysa Mańkowskiego w walce na KSW 30). Powodem może być więc jakiś błąd w fazie przygotowań. Możliwe również, iż oba powody są ze sobą zbieżne i pewne poczucie bezradności, spowodowało wspomniany blok.
Po dwóch walkach w UFC Błachowicz ma na swoim koncie zwycięstwo przez TKO i porażkę przez decyzję. Oznacza to, iż z całą pewnością zobaczymy go na przynajmniej jeszcze w jednej walce dla UFC. Prawdopodobnie będzie to gala w Niemczech, Anglii lub w Szwecji. Niepokoi jednak postawa Błachowicza i choć gorsza dyspozycja zdarza się każdemu, to jednak ponownie wobec Polaka, sprawdza się okopywanie uda i agresja a to bezsprzecznie w perspektywie dalszej kariery w UFC, zbyt proste lekarstwo na najlepszego polskiego półciężkiego.

Osobiście wierze, że Błachowicz po porażce powróci silniejszy, zamykając usta hejterom.