Marian Ziółkowski ma przed sobą powrót do pełnej sprawności po kontuzji odniesionej w katastrofalnych okolicznościach.

Były mistrz wagi lekkiej skomentował pierwsze problemy zdrowotne, które wydawały się zażegnane:

Pamiętam, że to był właśnie ten okres, że do Stanów pojechaliśmy. Czułem, że jakaś nawałnica urazów przyszła na mnie. Miałem krwiak w piszczelu, który nie chciał się goić, bo tam nie ma tkanek miękkich. Gronkowiec tam wjechał. Przez to, że miałem ten stan zapalny w piszczelu, to jakieś dziwne urazy mi się porobiły. Tutaj w lewym kolanie kaletka się przetarła – płyn wyleciał. Miałem problem z plecami z lędźwiami, że mi promieniowało na biodro i normalnie jak paralityk szedłem. W tamtym momencie wydawało się, że limit pecha został wyczerpany. 

wyjaśnił.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Zdarzenie na Stadionie Narodowym było dramatem dla wszystkich zgromadzonych. „Golden Boy” nie kryje rozczarowania i przy tym przybliża okoliczności kontuzji, która uniemożliwiła mu wystąpienie:

Na tamten moment sytuacja, że wypadam na godzinę przed walką – podczas rozgrzewki, to jakby ktoś sobie jaja robił. Jakiś koszmar. W skrócie – wyglądało to tak: na miesiąc przed galą miałem dosyć mocne sparingi, ale sama akcja, w której się to stało, była dosyć niefortunna. To nie było tak, że był jakiś kocioł zapaśniczy i tam mi się gdzieś nóżka lekko podwinęła. Słyszałem, że nie raz ta kontuzja – zerwanie więzadła krzyżowego przednia potrafi przyjść znikąd. Próbowałem kontynuować sparing, bo myślałem, że wszystko jest okay, ale potem jak robiłem kolejną rundę – kopałem lewą nogą i na prawej stałem, to poczułem uczucie, które miało miejsce miesiąc później przed walką z [Salahdinem] Parnassem. Czułem jakby mi noga uciekła, tylko nie tak do boku, ale tak do przodu. Dziwne uczucie. Oczywiście nie dałem się utrzymać na nodze – upadłem. Od razu po tym zdarzeniu miałem w głowie, że chyba nie jest dobrze – koszmar znowu przyszedł. Im dłużej dzień trwał, tym bardziej czułem, że chyba nie jest aż tak źle. Nie napuchła mi noga. Nie zrobiła się bania. Nie bolało tak bardzo. Oczywiście, od razu skontaktowaliśmy się z MD Clinic. Zrobili od razu USG. Zobaczyli, że mam naderwane więzadło poboczne. Na tym się skoncentrowali. Diagnoza była taka, że jak nie będę nic robił przez dwa tygodnie, to powinienem dojść do siebie. Dla mnie najważniejsze nie było nawet to, żebym mógł trenować do tej walki, tylko, żebym mógł wyjść i zawalczyć. Nie mogłem wypaść z tego względu, że już raz wypadłem wtedy z gali listopadowej. Też Parnasse coś tam sugerował, że drugi raz odmówiłem walki przy okazji gali marcowej, ale to zestawienie było niewiadome. Na początku stycznia czy w grudniu było przebąkiwanie, że może byśmy zawalczyli w marcu, ale cały czas to było niewiadome. Dopiero w połowie grudnia mogłem zacząć wracać do treningów. Można powiedzieć, że od stycznia zacząłem normalnie trenować. Walka takiego kalibru…. marzec byłby za szybko. Potrzebowałem trzech miesięcy. Najważniejsze było, żebym mógł wyjść do walki. Robiłem codziennie, czasem nawet dwa razy dziennie z trenerem Jackiem Kucharczykiem. Po prostu zakładałem ortezę. Pozostawałem w miejscu. Trener stał blisko mnie i cały czas rękoma uderzałem. Po dwóch tygodniach wydawało się, że to więzadło się zrosło. Zrobiłem jeden sparing na tydzień przed walką – w środę na tydzień przed fight weekiem. Było okay. Zrobiłem pięć rund. Robiłem ten ruch, który chociażby zrobiłem na rozgrzewce [na Stadionie Narodowym]. Uznaliśmy, że kolano jest w porządku. Jak się rozgrzewam, to robię to naprawdę powoli. Zaczynam na godzinę, półtorej przed walką. Zaczynam od chodzenia – od takich bardzo pierwotnych ruchów, żeby ludzie nie myśleli, że zacząłem rozgrzewkę i od razu jazda – niewiadomo co, jakiś breakdance zacząłem robić. Zawsze te etapy, które mam – ogólnorozwojówka, rozciąganie, a potem robię z trenerami. Boks z trenerem Kucharczykiem, boks z Krzyśkiem Gutowskim, potem z trenerem Joczem wykluczanie – bardziej zapaśnicze akcje, ale nawet do tego nie doszliśmy, bo zrobiłem jedną tarczę z trenerem Jackiem Kucharczykiem – dwie minuty na przepalenie rąk. Potem było kopanie z Krzyśkiem Gutowskim. Kopałem lewy high kick z lekkim wyskokiem. Wylądowałem na prawej nodze – skręconej i poczułem dokładnie ten sam ból, jaki poczułem miesiąc wcześniej. Poczułem to samo, tylko wyraźniej. Od razu opuchlizna zaczęła się robić. Czułem, że tragedia się stała. 

powiedział.

Ziółkowskiego niezbyt interesuje opinia publiczna w przestrzeni wirtualnej, ale doszły go słuchy, że oszukał kibiców:

Aż tak nie czytałem komentarzy, ale nie raz docierały do mnie, że zataiłem kontuzję – co ja robię, że wychodzę do walki, robię rozgrzewkę i kontuzję doznaję. Co to w ogóle za akcja? Powiedzmy sobie szczerze, kto na moim miejscu by tak nie postąpił? Jest najważniejsza walka w karierze – i to chodzi przede wszystkim o Narodowy, walka może się już nie powtórzyć. Już raz wypadłem z walki. Doznałem kontuzji. Kto by nie walczył o to, żeby wyjść? 

stwierdził.

Reprezentant SKRY odczuł brak występu też w kwestii finansów:

Zacząłem sobie myśleć, że chyba gorszej akcji nie mogło być. Lepiej by było, gdybym wyszedł i prze*ebał. Za tę walkę były naprawdę bardzo duże pieniądze od roku się nie biłem. Od roku nie zarabiam kasy. Wtedy człowiek nie wiedział, co się stało, ale znowu niewiadomo, kiedy będę mógł walczyć. Zaraz w głowie było, że nie dosyć, że nie mogę wyjść do walki, ominie mnie Narodowy, jego [Parnasse’a] sztab będzie miał mnie za tchórza, to jeszcze nie dostanę za to kasy. 

przyznał.

Zobacz również: Artur Ostaszewski o kulisach KSW Colosseum 2 + przegląd zawodników [WYWIAD]

Sprawa gaży jest rozwojowa. Czy i ile dostanie „Golden Boy” pozostaje sprawą otwartą:

Zachowanie niedoszłego rywala nie uszło uwadze byłego czempiona dywizji do 155 funtów:

Jego [Parnasse’a] na Stadionie – wszyscy widzieliśmy. Współczucie – bardziej słowa, że szkoda, że to się dzieje, że doznałem tę kontuzję. Bardziej niedowierzanie i współczucie można było wyczuć. Potem spotkaliśmy trenerów Parnasse’a i sami podeszli, podali rękę. Nie było tekstów „No Marian, Ty chyba coś ściemniasz tą nogą.” Słyszałem, że ten filmik był nagrany kiedyś, ale co z tego, jeśli teraz go wstawiają. Mogliby go zablokować, nawet jeśli to nie oni wstawili. W tej Francji mogę być wrogiem numer jeden, ale to mnie nie obchodzi, bo mam tutaj wsparcie. 

stwierdził.

Ziółkowski nie ukrywa, że zależy mu na jak najszybszym powrocie:

Rozmawiałem już z Maćkiem Kawulskim o kilku różnych sprawach. Były jakieś wstępne słowa, że może ten grudzień. Jest to dosyć realne. Mamy połowę czerwca. Myślę, że od połowy września będę mógł zacząć wracać do treningów, a trzy miesiące będą optymalne. Zobaczymy, jak to się zagoi. 

zdradził.

Marian dla KSW stoczył osiem walk. Przegrał jedynie z Mateuszem Gamrotem (22-2) i Kleberem Koike Erbstem (31-6-1). Na swoim koncie ma zwycięstwa z Borysem Mańkowskim (22-11-1) czy Romanem Szymańskim (17-7).

źródło: youtube / myMMApl