Już niebawem miejsce będzie miał rewanż pomiędzy Israelem Adesanyą oraz Marvinem Vettorim. Wszyscy zastanawiają się, ile obaj zawodnicy zdołali się rozwinąć od ich pierwszej konfrontacji i jakie będzie miało to przełożenie na nadchodzący bój. Cóż, „The Last Stylebender” ma na to odpowiedź…

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Patrząc na ich aktualne relacje, śmiało można stwierdzić, iż nie zostaną przyjaciółmi. Obaj dogryzają sobie, gdzie tylko się da. Israel Adesanya (20-1) miał ostatnio okazję porozmawiać z Helen Yee, która zapytała go o to, jaki według niego będzie przebieg zbliżającej się batalii, zważywszy na to, iż ich pierwsza walka rozstrzygnęła się dopiero na punkty. Nigeryjczyk dosadnie stwierdził, że tym razem nie zamierza angażować w to sędziów.

Satysfakcjonuje mnie jedynie wygrana przed czasem lub dominacja w każdej, poszczególnej rundzie. Chcę dać mu dosłownie zero szans. Ma odejść ze świadomością, że nie mógł mi nic zrobić. W klinczu, zapasach, stójce – nigdzie.

Rozwinął się może w dziesięciu procentach, ale nie jest to nic znaczącego. Powiem tak – porównajcie zawodników, z którymi ja rywalizowałem i on, od czasu naszego ostatniego spotkania. Mogę wspomnieć o dwóch fighterach, których kojarzę z jego listy. Patrząc na moich, wszyscy są znani. Nie jesteśmy tacy sami. Znajdujemy się w zupełnie innym miejscu.

Jeszcze przed rewanżem, zawodnicy mieli okazję spotkać się w hotelu i wymienić kilkoma uwagami. Mając na uwadze ich wcześniejsze słowne potyczki, można było się spodziewać ostrej dyskusji, a w rzeczywistości nie było tak źle. Najważniejsze, że żadna osoba trzecia nie musiała interweniować.

Zobacz także: „Zabiorę twój pas, przyjacielu” – spotkanie Adesanyi i Vettori’ego przed UFC 263 [WIDEO]

Źródło: YouTube/Helen Yee Sports