– W KSW jest mnóstwo świetnych zawodniczek. Przykładowo podobał mi się debiut Adrianny Kreft. Do tego jest tu Aleksandra Rola. A Sofia? Przecież była faworytką naszego starcia, dlatego nielogicznym jest twierdzenie, że została okradziona ze zwycięstwa – mówi portalowi InTheCage.pl Aleksandra Toncheva, która zadebiutuje w największej polskiej organizacji MMA już w maju na gali oznaczonej numerem 82.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Kamil Piłaszewicz: Nadszedł czas przedstawienia w wywiadzie najlepszej zawodniczki MMA z Bałkanów. Uprzedzając komentarze fanów: jedynkę przyznał Ci portal Tapology. Jakimi pierwszymi słowy chciałabyś się zwrócić do fanów KSW?
Aleksandra Toncheva: Witajcie przyjaciele KSW! Jestem bardzo zadowolona, wręcz podekscytowana, że jestem częścią jednej z najlepszych organizacji MMA w Europie. Do tego mam szansę konkurować z jednymi z najlepszych zawodniczek MMA wagi słomkowej!

Jak do tego doszło, że podpisałaś kontrakt właśnie z tą organizacją? Co przekonało Cię do złożenia podpisu pod ich propozycją umowy?
– Przemek Kosiński chciał ze mną pracować już lata temu, ale wtedy byłam już związana współpracą z kimś innym. Bardzo się cieszę, że się nie poddał i po wygranej walce z Sofiią Bagishvili dołączyłam do jego teamu. Niedługo później otrzymałam ofertę od KSW.

Anita Bekus – to imię i nazwisko rywalki, które zostało Ci zaproponowane jako jedyne? Czy w grę wchodziła walka z jeszcze innymi fighterkami?
– Anita była pierwszą propozycją i oboje podjęliśmy się tego wyzwania.

Z tego, co się orientuję, to Twoją docelową kategorią wagową jest musza. Jako, że w KSW swego czasu mówiło się o rozbudowie dwóch dywizji kobiet, to zapytam, czy jesteś chętna i gotowa toczyć boje w jednej i drugiej; czy tylko w docelowej?
– Nie… Tak w ogóle to moją kategorią wagową jest atomowa, tj. do 105 funtów. Tylko w Europie nie pojedynkuje się w niej zbyt wiele kobiet, więc muszę walczyć w wadze słomkowej.

Które z dotychczasowych walk kobiet w KSW miałaś okazję obserwować?
– W KSW jest mnóstwo świetnych zawodniczek. Przykładowo podobał mi się debiut Adrianny Kreft. Do tego jest tu Aleksandra Rola, z którą pojedynkowałam się na IMMAF w 2016 roku.

Jakie są Twoje wnioski, podejście do kobiecych dywizji w KSW?
– Myślę, że są naprawdę ciekawe, bo są w nich wymagające przeciwniczki. Identycznie jest w męskich kategoriach.

Nota bene możesz się tu zmierzyć z rywalką, którą ostatnio pokonałaś, czyli Sofiią Bagishvili. Ile prawdy jest w stwierdzeniu, że przybyłaś za nią, by do końca wyjaśnić rachunki?
– Tak… Wiem, że znowu mogę się z nią zmierzyć, ale to stwierdzenie jest naprawdę śmieszne! Przypadek sprawił, że teraz jesteśmy w KSW. Dlaczego to ja miałabym chodzić za nią i prosić o rewanż? (śmiech)

Gdybyśmy mieli wskazać miarą, jak chłodne są Wasze relacje po ostatniej walce, to np. w skali 0-10, którą wybrałabyś cyfrę?
– Moją rywalką była tylko w trakcie walki na Octagonie na tamtej gali.

Przypomnijmy, że dopytuję o to ze względu na – zdaniem Sofii – kontrowersyjny wynik po Waszym starciu na Octagonie 39. Z perspektywy czasu, jak sądzisz, co zadecydowało o tym, że sędziowie to Tobie przyznali zwycięstwo?
– Szczerze mówiąc faworytką była Sofia. Nielogicznym jest twierdzenie, że miałaby zostać okradziona ze zwycięstwa. Myślę, że wynik nie budzi kontrowersji. Po prostu zmieniłam strategię, dostosowałam się do jej gry i wygrałam. Miałam lepszy game plan i zanotowałam więcej znaczących trafień.

Poruszając tematy związane z Bagishvili, nie można nie odnieść się do jej ostatniej walki, która miała miejsce na XTB KSW 81. Co sądzisz o jej występie przeciwko Marii Silvie?
– Oczywiście, że oglądałam ten pojedynek. Dała z siebie wszystko i wykorzystała swoją najsilniejszą broń. Myślę, że Maria wygrała, bo po prostu miała lepszy game plan.

Właśnie, być może tu fani KSW zaczną snuć domysły, że niebawem zmierzysz się z Sofiią, a tak naprawdę interesuje Cię konfrontacja z inną rywalką?
– Teraz skupiam się wyłącznie na mojej pierwszej rywalce w KSW!

Tak dywagujemy na przeróżne tematy, ale każde w mniejszym lub większym stopniu odwołują się do snucia teorii. Natomiast realnym jest, że jesteś uznawana przez bukmacherów za faworytkę starcia z Anitą. Jak się na to zapatrujesz?
– Nie wiedziałam, że bukmacherzy uważają mnie za faworytkę. Nie mam w zwyczaju śledzić tego typu statystyk.

Odnosząc się do Twojego przypadku, to wygodniej, swobodniej pojedynkuje Ci się, kiedy jesteś uznawana za faworytkę, czy underdoga?
– Ani nie ułatwia mi to walki, ani nie sprawia, że poczuję się lepiej… (śmiech)

Gdyby kierować się wyłącznie statystykami, to powinniśmy być pewnymi, że Twoje starcie z Anitą zakończy się przez decyzję sędziowską. Tylko, że w ostatnich 3 walkach raz triumfowałaś przez T.K.O, raz przez poddanie i raz przez werdykt arbitrów. Nastąpiła swego rodzaju przemiana Alexandry Tonchevy?
– Każda walka jest inna, bo za każdym razem inne możliwości „oferuje” Ci przeciwnik. Dlatego zobaczymy, co się wydarzy w starciu z Bekus. Tym niemniej sądzę, że fani KSW uznają tę walkę za ciekawą i widowiskową.

Kiedy wizualizujesz sobie konfrontację z Anitą Bekus, to jakie rozstrzygnięcie pojawia się w Twych myślach najczęściej; a jakie jest Twym najbardziej upragnionym?
– Oczywiste jest, że najchętniej zakończyłabym walkę przed decyzją sędziów. To moje marzenie! Tyle, że jestem w stu procentach gotowa na wszystkie scenariusze i boje z naprawdę silnymi przeciwniczkami.

rozmawiał: Kamil Piłaszewicz, zagranie.com