Tom Aspinall ma przed sobą niemałe wyzwanie. W sobotę skrzyżuje rękawice z rozpędzonym Rosjaninem – Sergeiem Pavlovichem.
Rywal Anglika znokautował sześciu zawodników z rzędu w pierwszych rundach. Pavlovich był szykowany jako zastępstwo w razie kontuzji kogoś z zestawienia Jones vs Miocic. Ostatecznie wyczekiwana konfrontacja o pas wagi ciężkiej nie dojdzie do skutku przez kontuzję „Bonesa”. Z kolei były mistrz nie zgodził się na starcie z kimś innym. Finalnie Aspinall zaryzykował, tym samym mając możliwość zdobycia tymczasowego trofeum królewskiej kategorii:
W mojej opinii walczę z najbardziej przerażającym gościem w MMA, w dodatku w najgorszym możliwym okolicznościach bez żadnego obozu przygotowawczego. Jasne, że mogę wygrać. Nie wychodzę tylko po pieniądze – to nie w moim stylu. Nie podpisałbym kontraktu nie wierząc w wygraną. Serio, serio uważam, że wygram w sobotę. Utoruję sobie drogę do zwycięstwa bez względu na przeciwności.
przyznał.
Zobacz również: Prochazka chce, żeby „piz*eczki” z Europy bardziej zainteresowały się MMA
Anglik w ostatnim występie szybko znokautował Marcina Tyburę, czym doprowadził do wrzawy publiczność zgromadzoną w londyńskiej O2 Arena.
źródło: MMA Junkie | fot. Getty Images, MMA Junkie