Chad Mendes (18-4) poznał Alexsandra Volkanowskiego (18-1) jeszcze w tym roku, gdy jego klubowy kolega – Derren Elkins (24-7) przygotowywał się do walki z nim lipcu. Volkanowksi wygrał wtedy z Elkinsem przez jednogłośną decyzję, zachowując tym samym rekord 5-0 dla UFC. Taki wynik pozwolił mu wskoczyć na wyższy poziom w statystykach dywizji piórkowej tej organizacji.

Teraz na UFC 232 Australijczyk skrzyżuje rękawice z wymagającym rywalem, ponieważ Mendes zalicza się do czołówki zawodników tej organizacji. Do oktagonu powrócił po dwuletniej przerwie, by na UFC Fight Night 133 już w pierwszej rundzie przez TKO pokonać Mylesa Jury’a (17-3). Udowodnił tym samym, że wciąż jest w grze.

Gdy Mendes poznał swojego najbliższego rywala, w pierwszej chwili był lekko zdziwiony, że UFC nie zestawiło go z kimś ze ścisłej czołówki, jednak wziął tę walkę i zapewnił, że podejdzie do niej jak najbardziej na poważnie:

To jest gość, który trenuje ciężko, żeby wypracować sobie swoją drogę na szczyt rankingów, więc chce mnie zdeklasować. Nie mogę mu na to pozwolić.

Zapewnił również, że zamierza pokazać UFC, że wciąż jest w formie i zalicza się do najlepszych zawodników tej dywizji. Pokonanie Volkanowksiego będzie tego dowodem, który w przyszłości ma nadzieję, pozwoli mu dostać od organizacji szansę na walkę o tytuł.

Pod wieloma względami obaj zawodnicy są do siebie bardzo podobni. Nie tylko biorąc pod uwagę fizyczne aspekty, ale również to, jaki styl walki obaj preferują. Z tego względu ich starcie może okazać się ciekawym widowiskiem. Mimo to, według Mendesa jego przeciwnik nie ma cienia szans na wygraną:

Szanuję Darrena, ale to jest zupełnie inne zestawienie, jestem zupełnie inny niż Darren Elkins. Ten gość nigdy nie walczył z kimś takim jak ja.

źródło: mmaweekly.com