Colby Covington na pełnym dystansie przegrał w walce rewanżowej z Kamaru Usmanem. Mimo porażki, „Chaos” nie rezygnuje ze zdobycia pasa dywizji półśredniej. Swoją szansę, by wrócić do gry upatruje w starciu z Jorge Masvidalem.

Covington wziął na celownik właśnie Masvidala, ponieważ uważa, że jest to najrozsądniejsze posunięcie w jego sytuacji. Aktualnie „Gamebred” przygotowuje się do walki z Leonem Edwardsem na UFC 269, co wcale nie przeszkadza Covingtonowi:

Powinien wycofać się z tego pojedynku, żebyśmy mogli się zmierzyć. Zróbmy to na początku przyszłego roku. To rywalizacja oparta na nienawiści. Powiedział tyle złego na mój temat w mediach. Przypomnijcie sobie, co stało się, gdy zawalczył z „Marty’m” (Kamaru Usman). Został zmiażdżony. Gdyby zawalczył ze mną, nie byłoby czego zbierać, a ja nawet bym się przy tym nie zmęczył.

Kiedyś Covington i Masvidal byli dobrymi kolegami i razem trenowali w klubie American Top Team na Florydzie. Te czasy jednak minęły i teraz obaj zawodnicy nie darzą się już sympatią. Z tego względu „Chaos” przyznaje, że w oktagonie doszłoby do konfrontacji nie tylko sportowej, ale również osobistej.

źródło: mmajunkie.usatoday.com