Holenderska zawodniczka, która na gali w UFC w Denver powróciła po 21 miesiącach przerwy, dość pewnie wypunktowała swoją przeciwniczkę – Raquel Pennington (9-7) i odniosła 4 zwycięstwo z rzędu. Po walce zdradziła dziennikarzom, że przez niefortunny wypadek mogła w ogóle nie wystąpić, a jej dalsza kariera MMA stała pod dużym znakiem zapytania.

Germaine de Randamie (8-3) jest związana z największą organizacją MMA na świecie od 2013 roku. Utytułowana kick-bokserka stoczyła do tej pory 6 pojedynków, w których zanotowała zaledwie jedną porażkę za Amandą Nunes (16-4) na UFC Fight Night 31. Holenderka, w lutym 2017 roku zdobyła pas kategorii piórkowej, pokonując Holly Holm (12-4) przez jednogłośną decyzję, po 5-rundowym starciu. Jednak kilka miesięcy później została go pozbawiona z powodu braku woli do podjęcia obrony mistrzostwa przeciwko Cris Cyborg (20-1).

Zobacz także: UFC 208: Germaine de Randamie pierwszą mistrzynią UFC w kategorii piórkowej. Po walce została wygwizdana [WIDEO]

Podczas rozmowy z dziennikarzami, po swojej walce na UFC Fight Night 139 w Denver Germaine zdradziła, że uległa przykremu wypadkowi, który uniemożliwiał jej występy w MMA.

Miałam bardzo poważną kontuzję, nie tylko ręki. Kontuzję, przez którą mogłam już nigdy nie stanąć do walki. Wiele osób o tym nie wiedziało. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale przeszłam przez piekło żeby tu wrócić. Wróciłam i tylko to się liczy.

Pociągnięta za język, dodała:

Byłam ślepa przez dłuższy okres. Miałam uszkodzony nerw oka […] Wciąż mam uszkodzony nerw w oku i jeszcze 2 tygodnie temu nie było pewne czy lekarze dopuszczą mnie do walki w Stanach Zjednoczonych. Byłam dopuszczona w Holandii. Ale nie było takiej gwarancji w US.

Wypadek Żelaznej damy był głupim przypadkiem. Kopnęła piłkę, która odbiła się i trafiła ją w oko, co spowodowało uszkodzenie nerwu.

Starcie stało pod znakiem zapytania nie tylko z powodu kontuzji Holenderki. Jej rywalka, Raquel Pennington nie zrobiła wagi i podczas samej ceremonii wyglądała bardzo źle. Germaine jednak nie ma o to żadnych pretensji.

Nie winię Raquel. Nie winię jej w ogóle. Cieszę się, że weszła do oktagonu i ze mną walczyła […] W moich oczach wyglądała bardzo źle. Spojrzałam na nią i pomyślałam: Kurde, to musiało być piekielnie ciężkie zbijanie wagi. Martwiłam się tylko czy walka dojdzie do skutku.

Żelazna dama ma kontrakt na jeszcze jedną walkę. W tym momencie chce odpocząć, wrócić do kraju i spędzić trochę czasu z rodziną. Nie ma w zwyczaju prowokować rywalek i uprawiać trash-talku. Nie ma również żadnego nazwiska na celowniku. Nie planuje kolejnego występu i będzie czekać na sygnał z UFC.

 

źródło: mmafighting.com