Joanna Jędrzejczyk (16-4) wróciła na Florydę do American Top Team po dłuższej przerwie. Przyznała, że mogłaby wrócić już w lutym, jednak w Polsce zatrzymały ją inne sprawy – zawodniczka zasiadła m.in. w jury popularnego tanecznego show.

Mimo natłoku obowiązków medialnych, Jędrzejczyk zaznacza, że priorytetem były dla niej treningi, na które zawsze znajdowała czas. Przyznała też, że jest dumna z nagrody za walkę roku z Weili Zhang (21-2), z którą zmierzyła się w marcu ubiegłego roku. Od pojedynku minęło trochę czasu, a Polka zaznacza, że

Nigdy nie kłócę się z decyzją sędziowską, ale zawsze wkładam w przygotowania całe serce. Każdy chce wygrywać, ale to nie jest bułka z masłem.

W kwestii swojego powrotu do oktagonu, Jędrzejczyk podaje niewiążący termin w okolicach sierpnia. O ile data nie stanowi żadnego problemu, to w temacie potencjalnej przeciwniczki JJ stawia mocne warunki

Interesują mnie tylko duże walki. Ludzie gadają, że skoro przegrałam, powinnam zgodzić się na trochę słabsze dziewczyny. Nie ma takiej opcji.

Podaje więc, z kim byłaby skłonna skrzyżować rękawice:

Rose Namajunas albo Weili Zhang.

Jędrzejczyk odniosła się również do żądań Carli Esparzy (18-6), która chce walki o pas z Namajunas i do tego, czy przy takiej roszadzie zadowoliłaby się opcją rewanżu z Chinką:

Tu zdarzyć się może wszystko. To wielki biznes. Jedyne, co mogę teraz zrobić, to powiedzieć jasno, czego chcę i czekać. Nikt mnie jednak nie zmusi, bym zrobiła coś, czego zrobić nie chcę. Zasługuję na to, co najlepsze.

Dla Jędrzejczyk walki to czysty biznes, to jej praca, taka jak każda inna – po dniu spędzonym w biurze, wraca się do domu. Cały czas stoi twardo przy swoim, by nie dać się zepchnąć na dalszy plan.

źródło: mmajunkie.usatoday.com