Jose Aldo (28-5) wyjaśnił, dlaczego przegrana przez jednogłośną decyzję sędziów na gali w Brazylii z Alexandrem Volkanovskim (20-1) boli go bardziej niż 13-sekundowy nokaut z rąk Conora McGregora.

Były dominator kategorii piórkowej, Jose Aldo, który już 14 grudnia, na gali UFC 245 zadebiutuje w niższej dywizji wagowej, mierząc się z Marlonem Moraesem – zabrał głos w sprawie swojej ostatniej przegranej walki – jednogłośną decyzją sędziów z Alexandrem Volkanovskim.

Aldo w walce z Volkanovskim był niesamowicie bierny, niemalże przez 15 min czekał wyłącznie na kontry. Jak twierdzi – ta porażka boli go bardziej od nokautu z rąk Conora McGregora, gdyż wstydzi się swojego występu i nie ma zamiaru nawet oglądać tego starcia. Brazylijczyk uważa, że nie próbował wystarczająco, robił za mało, żeby wygrać.

Oczywiście, że to boli nieco bardziej. Conor i ja – walczyliśmy i trafił mnie dobrym ciosem. W Rio zaś, chodzi o występ. To mnie właśnie dręczy. Nie mogłem nic zrobić. Nie spróbowałem niczego. Jeśli przegrasz, ale chociaż próbujesz coś robić, jest ok. Jest ci przykro z powodu porażki, ale próbowałeś, walczyłeś. Ale tutaj… jestem zażenowany swoją postawą. Nie umiem obejrzeć tej walki. To było gówno. Przepraszam, ale to było gówno. 

rzekł Aldo, dodając:

Byłem zbyt głupi. Miałem operację kolana i wszyscy mówili mi, żebym nie walczył, ale ja byłem głupi i zapytałem o walkę. To niczyja wina ani tym bardziej żadna wymówka za tamtą przegraną. W momencie zaakceptowania walki muszę być w pełni gotowy. Myślałem, że mogę wygrać, byłem dobrze przygotowany. Byłem w swoim mieście, ale to było jakieś nieporozumienie, że nie robiłem niczego, co wytrenowałem do tej walki i kazał mi zrobić trener.   

Na koniec, Aldo przeprosił fanów za tamten pojedynek:

Przepraszam też wszystkich fanów za tamtą gównianą walkę, którą dałem.   

I dodał, że gdyby nie przegrana z Volkanovskim to nie zmieniałby dywizji na kogucią. Brazylijczyk uważa, że nadeszła – mimo wszystko – w odpowiednim momencie jego kariery.

Czasami lepiej jest zrobić trzy kroki do tyłu, aby przejść o dwa kroki do przodu. Nauczyłem się z tego. „Dede” (trener) rzucił pomysłem na walki w kategorii koguciej. Było to dla mnie świetne wyzwanie, które rozpaliło ogień do większej rywalizacji.

źródło: bjpenn.com