Leon Edwards ma aktualnie imponującą serię wygranych. Mierzy głównie w szansę zdobycia tytułu, ale nie pogardzi innymi opcjami.

Oczywistym rozwiązaniem byłoby zestawienie Brytyjczyka z „Gamebredem”. Panowie za sobą nie przepadają, co jest widoczne gołym okiem. Po gali w Londynie doszło między niby do jednoznacznego spięcia za kulisami. „Rocky” ma chrapkę na dopisanie porażki do rekordu reprezentanta American Top Team:

Jasne, chcę tej walki [z Masvidalem]. To zależy od niego i jego grubego managera. Chciałbym zawalczyć w listopadzie. Nawet, jeśli czuję, że zasługuję na pojedynek mistrzowski, rzucę na szalę moje pasmo ośmiu wygranych przeciwko jego dwóm, żeby udowodnić, że jestem najlepszy na świecie, a przy okazji zbiję go po głowie. Same korzyści dla mnie.

stwierdził.

Edwards na pytanie o skrzyżowanie rękawic z Tyronem Woodleyem odpowiada następująco:

Jak mówiłem, chcę tej walki z Masvidalem. To największe starcie do zrobienia. Mam odczucie, że ja i Woodley nie mamy ze sobą na pieńku. To po prostu szansa na pokonanie byłego mistrza. Jeżeli zaproponują go za dobrą kwotę, podejmę się tego.

powiedział.

źródło: bjpenn.com