Mamed Khalidov pojawił się w programie Koloseum po swoim wielkim zwycięstwie na gali KSW 100. W rozmowie z prowadzącymi przyznał zupełnie szczerze, że „Bartos” dał się wciągnąć w jego grę w okrągłej klatce.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

W minioną sobotę Mamed Khalidov pokonał przez poddanie w drugiej rundzie mistrza wagi półśredniej Adriana Bartosińskiego. Była to pierwsza porażka w zawodowym rekordzie popularnego zawodnika z klubu Octopus Łódź.

Zobacz także: Nikt nie będzie gotowy! – „Bartos” zabiera głos po porażce

Kilka dni po walce Mamed zagościł w programie Koloseum na antenie Polsat Sport i z właściwą dla siebie szerością i spokojem opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądał przebieg starcia z 15 lat młodszym „Bartosem” oraz odniósł się do pytania prowadzącego program Łukasza Jurkowskiego o to, czy słyszał wywiady rywala przed galą.

Na szczęście, a może niestety, po tym jak po walce zaczęli mi przyjaciele i znajmoi wysyłać mnóstwo jego wypowiedzi, to kopara mi opadła… nie oglądałem tego.

przyznał Mamed.

Goście w programie wysłuchali wypowiedzi Bartosińskiego o tym, że gdyby do wyboru dostał walkę z Mamedem i z Roberto Soldicem, to wybrałby tego drugiego, bo „chce się bić z takimi najmocniejszymi w hierarchii”.

Mamed skwitował to krótko:

No, stało się. No, co zrobić. (…) Nie oglądałem żadnych wywiadów jego przed walką, więc nie to wpłynęło na moją postawę. Byłem na sali zamknięty, trenowałem. Nawet jakbym obejrzał, to nie zrobiłoby na mnie takiego wrażenia, bo to tylko jest takie gadanie, zawsze to mówię. Dlatego ja się zawsze powściągam w mówieniu przed i po walce. Bo nie wiadomo, co się będzie działo na walce. Szanuję każdego, kto doszedł do pewnego poziomu ciężką pracą. To trzeba uszanować, czy to Bartosiński, czy inny zawodnik – szanuję go. (…) Ja nie rozumiem takich rozmów przed walką, różnie bywa.

„Juras” zasugerował, że to być może kwestia tego podejścia starej i nowej szkoły zawodników MMA, z czym Mamed fakycznie się zgodził.

Ja też wychodziłem wygrać tę walkę. Ja też byłem pewny, że wygram, w środku. ja wyszedłem się bawić, tak jak kiedyś i szukać jego luk. Nie było ważne, czy przegram pierwszą rundę. Miałem 15 minut na to żeby to wygrać.

Goście w studiu zgodzili się co do tego, że można było sądzić po pierwszej rundzie walki, iż tak to będzię wyglądać do końca – „Bartos” obalający i dominujący z góry.

Plan był taki, żeby nie starać się za wszelką cenę bronić obaleń. Walczyłem rękami, nogami, biłem i nie miałem absolutnie jakiegoś respektu żeby bać się, bo zawsze tak walczę. Tak jak powiedziałem przed walką, będziemy robić pełne MMA. Szczerze powiem – zależało mi na tym, żeby go skończyć. (…) Na konferencji prasowej on powiedział, że chce mi zrobić gorszą krzywdę niż Soldic, zapytałem: „jaką, co zrobisz?”, a on powiedział, że mnie podda. Ja na to: ok, a w głowie już miałem swój plan.

W pierwszej rundzie narożnik krzyczał mi „wstawaj”, ale ja czułem, że on się mocno wykłada, chciał mnie znokautować. Niestety, nie odrobił lekcji. Możecie wysuwać różne tezy… ale to ja tam byłem, ja wiem co miałem wtedy w głowie. Całe życie tak walczyłem, że bywałem na plecach, w różnych sytuacjach byłem i tylko szukałem momentu. Niestety, on połknął ten haczyk, poszedł w to. Jego pewność rosła w momencie, gdy ja leżałem jak flak na dole. Ja dlatego się śmiałem i mogę to teraz powiedzieć – czułem jego pewność, jak ona rośnie, jak on jest silniejszy mentalnie. Dlatego nie wstawałem w pierwszej rundzie. Wstałbym w każdej chwili, kiedy bym chciał.

Chciałem go skończyć z dołu, nie udało się, poczekałem do końca tej rundy i zaczęliśmy od nowa. I w momencie, kedy trzeba było wstawać, wstawałem. Nadarzyła się okazaj, to ją wykorzystałem i tyle.

podsumował Mamed.

Poprzedni artykułNikt nie będzie gotowy! – „Bartos” zabiera głos po porażce
Zakochana w MMA od chwili, gdy na gali KSW 13 w 2010 r. zobaczyła Krzyśka Kułaka wjeżdżającego do Spodka wozem opancerzonym, tuż przed walką z Vitorem Nobregą. Zaskakująco szybko połapała się, że KSW to nie nazwa sportu. Każda gala MMA to dla niej święto. Podczas pojedynków swoich ulubieńców zdziera gardło na doping, a w przerwach krytycznym okiem przygląda się organizacji gali i strojom publiczności (jak każda „baba”). W zawodnikach ceni nie tylko umiejętności, ale też pierwiastek szaleństwa. Uwielbia Conora McGregora, Mirko Cro Copa oraz Daniela Omielańczuka i Janka Błachowicza. Nie wyobraża sobie MMA bez komentarzy Jurasa i jest przeszczęśliwa od czasu, gdy gale UFC emitowane są na antenie Polsatu Sport.