Jak w popularnej piosence Zenona Martyniuka tak i w życiu: los raz daje a raz zabiera. W przypadku Paige VanZant (8-4) jest on wyjątkowo przekorny, gdyż Amerykanka będzie musiała przejść kolejną operację ręki.

Co przychodzi na myśl, kiedy ktoś wspomina Paige VanZant? Na pewno jej styl walki oraz nienaganna uroda, ale przede wszystkim kontuzje, z którymi 25-latka boryka się podczas swojej kariery. Amerykanka leczyła uraz kręgosłupa przez cały 2017 rok, po czym wróciła do oktagonu, aby zmierzyć się z Jessicą Rose Clark. Na nieszczęście VanZant, podczas pojedynku złamała ona rękę i straciła kolejny rok. W 2019 roku Paige pokonała Rachael Ostovich, ale po raz kolejny złamała rękę i teraz czeka ją dłuższa przerwa od rywalizacji. Chociaż wcześniej wspomniany los nie był dla niej łaskawy, VanZant nie traci ducha i nadal z optymizmem patrzy w przyszłość:

Po drugiej operacji powiedziałam sobie „Jeśli jeszcze raz złamię rękę to odchodzę, nie jestem stworzona, aby walczyć”. Ale teraz stało się to znowu i mam wyjebane, jedna operacja i będę w pełni sił. Głupia ręka nie zniszczy mi marzeń.

Po wygranej na gali w Brooklyn, VanZant nie traciła czasu i chciała wystąpić podczas gali w Texasie:

Wiecie co, w zeszłym miesiącu brałam udział w sparingach oraz treningu siłowym. Chciałam wystąpić na gali UFC w Texasie, która odbędzie się 20 lipca, ale mój kręgarz wolał, żebym sprawdziła swoją rękę. Udałam się do chirurga w Portland Trail Blazers, który powiedział, że na 100 procent będzie potrzebna operacja.

Paige VanZant jest uznawana za wielki talent w kobiecym MMA. Niestety częste kontuzje krzyżują jej plany, ale jak widać 25- latka nie ma zamiaru się poddawać. Urazy w sportach walki są nieuniknione, jednak kiedy uniemożliwiają one treningi to następuje stagnacja, która często kończy się zmarnowaniem wielkiego potencjału. Miejmy nadzieje, że w przypadku Amerykanki życie wybierze inny scenariusz.

źródło: mmafighting.com