(Grafika: SLUGFEST)

Po tym jak emocje opadły czas na podsumowanie pierwszej gali Slugfest. Na początku warto wspomnieć, że na gali było widać doświadczenie, jakie razem zebrali na innych galach organizatorzy gali czyli: Krzysztof Skrzypek, Łukasz Bosacki i Vahagn Petrosyan. Event był zrobiony bardzo profesjonalnie, nie widać było, że to pierwsze gala. Każdy wiedział co ma robić, każdy znał swoje zadanie i wykonywał je tak jak powinien. Oprawa świetlna, jak na lokalną galę przyzwoita. Nie można pominąć tego, że karta walk miała wyglądać zupełnie inaczej. Prawie wszystkie walki, które ogłaszano na początku, albo zmieniły się w całości, albo komuś zmienił się rywal. Komplikacje w karcie zakończyły się kilka dni przed galą, ale nawet Ci zawodnicy, którzy o walce dowiedzieli się w ostatniej chwili nie odbiegali tym, co wiedzieli o walce wcześniej. Na gali odbyło się 6 walk amatorskich i 5 zawodowych. W walce wieczoru zawalczyli Damian Szmigielski z Mateuszem Juszczakiem. Walki amatorskie nie tylko nie zawiodły, ale również i zaskoczyły.

Pierwszą, otwierającą galę walką, była walka Adriana Świercza z Sebastianem Wawrzyniakiem. Po kilku mocnych ciosach z obu stron Adrian przechwycił nogę rywala i go sprowadził, lecz ten zdążył założyć gilotynę, z której wyszedł. Następnie przeszedł do dosiadu, z którego zadawał liczne ciosy. Po chwilowej kulance zawodnik z MMA Witkowo wygrał przez balachę.

Druga walka nie trwała dłużej i równie szybko zeszła do parteru, w którym Alan Kwieciński po dwóch próbach nieudanych spróbował jeszcze jednej, którą tym razem zmusił do odklepania Mateusza Stawskiego

Pierwszą walką na pełnym dystansie była jedyna na tej gali walka kobiet. Wszystkie trzy rundy miały podobny przebieg. Panie, po kilku wymianach wchodziły w klincz, w którym obie były aktywne i wzajemnie szukały sprowadzeń. Po jednym z nich zawodniczka gospodarzy Małgorzata Smaczniak była blisko dopięcia mataleao, ale nie udało się i Zuzanna Zygmańska uciekła. Przez jednogłośną decyzję sędziów wygrała Gosia.

Jedynym nokautem na gali wykazał się Tomasz Karwański na Wiktorze Gmińskim. Walka cały czas toczyła się w stójce. Obaj panowie nie szczędzili sobie mocnych ciosów, ale to ciosy zawodnika z Walki Gniezno okazały się silniejsze i po małej serii cisów sędzie musiał przerwać walkę.

Wyrównaną i zaciętą walką była walka Mateusza Buczkowskiego z Bartłomiejem Ksobiakiem. Przez 3 rundy zawodnicy pokazywali piękno MMA. W stójce wydawał się być lepszy Ksobiak, natomiast w parterze „Bukol”, choć tam oboje pokazali techniczne bj, dlatego nie brakowało prób poddań. Niejednogłośną decyzją sędziów wygrywa Buczkowski.

Damian Skarżyński, mimo całkowitego braku stójki jego rywala nie potrafił znokautować wbiegającego na niego po klincz a następnie sprowadzenie Mateusza Boguckiego. Każda z rund rozpoczynała się próbą wejścia w klincz przez Boguckiego i zawsze to wychodziło. Gdy tylko zawodnicy znaleźli się w parterze Damian nie miał pomysłu na to jak z niego wyjść. Po trzech rundach Bogucki wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów.

Pierwsza zawodowa walka na gali Damiana Frątczaka z Przemysławem Buczkiem również szybko zeszła do parteru, w którym na początku z góry był Frątczak, chwilę później Damian znalazł się na plecach, skąd próbował technik kończących, dzięki czemu 8 s. przed końcem pierwszej rundy udało mu się zapiąć duszenie trójkątne nogami, które Przemek odklepał.

Pół minuty pierwszej rundy zajęło poddanie gilotyną Bartosza Żabczyńskiego przez Artura Drążka.

Kolejna walka również zakończyła się poddaniem w pierwszej rundzie. Po kilku wymianach w stójce Sebastian Kujawiak znalazł się w gardzie Tomasza Terlikowskiego. Sebastian cały czas był w gardzie rywala, nie pozwolił mu się przetoczyć. Terlikowski postanowił popracować z dołu i to właśnie z niego zwyciężył przez balachę.

Przedostatnia walka nie była efektowna. Większość całej walki między Lomalim Dagaevem i Michałem Golasińskim toczyła się w parterze. W pierwszej rundzie to Lom był bardziej aktywny i to on próbował wyciągnąć balachę i trójkąt nogami. W drugiej  i trzeciej rundzie prowadził Golasiński, który częściej był na górze i to on wygrał przez decyzję.

W walce wieczoru Damian Szmigielski zdominował we wszystkich trzech rundach Mateusza Juszczaka. Zawodnik Gracie Barra skutecznie obalał zawodnika z Konina, który nie miał żadnego pomysłu na to by uciec z parteru. Damianowi nie udało się skończyć rywala przed czasem, ale jego rywal przyjął kilka silnych ciosów na twarz.

Myślę, że nikt nie liczył na tak atrakcyjne walki, jakie mogliśmy oglądać w sobotę w Witkowie. Organizacyjnie, również nie mogę mieć zarzutów, ponieważ to pierwsza gala a jej poziom był zdecydowanie wyższy jak na pierwszą. Myślę, że jedyne, czego brakowało na hali, to były telebimy  Jednak hala nie była duża i bez problemu można było popatrzeć nawet na walkę w parterze. Publiczność na gali również prezentowała się przyzwoicie i widać było, że nie byli zawiedzeni i nie żałowali kupna biletów.

Organizatorzy zapowiadają następną galę, ale tym razem nie w Witkowie. Wszyscy czekamy na dalsze informacje dotyczące  kolejnego eventu.