Jak informowaliśmy ostatnio – dwóch świetnie zapowiadających się półśrednich skrzyżuje rękawice pod koniec roku na gali UFC w Kanadzie. Jeden z bohaterów pojedynku wypowiedział się dla portalu mmafighting.com o swoim nadchodzącym pojedynku.
Santiago Ponzinibbio (25-3-0) wraca po niespełna dwuminutowym zwycięstwie przez nokaut nad Gunnarem Nelsonem którego pokonał przed jego własną publicznością. Pewny siebie Argentyńczyk przyznaje, że nie jest przestraszony widmem trash-talku jaki prawdopodobnie narzuci przed ich pojedynkiem Mike Perry.
To dla mnie dobra walka, on jest teraz bardzo popularny, lubi dużo gadać i promować tym swoją osobę. Zawsze wychodzę do walki z takim samym nastawieniem, wychodzę tam aby nokautować ludzi. Wychodzę tam i kładę na nich swoje ręce, jestem agresywnym zawodnikiem, taki mam styl. Nie obchodzi mnie jego sposób na promocję walki, jeśli chce to robić, niech działa. Dla mnie to obojętne, znokautuję każdego kto przede mną stanie. Jeśli nie sprowadzi walki do parteru – znokautuję go.
Argentyńczyk znajduje się na fali 5 zwycięstw w rzędu i jak sam przyznaje nie traktował z tego powodu Perry’ego jako potencjalnego oponenta. Podobno nie widział dotychczas nawet żadnej walki Platynowego.
Chciałem walczyć z Conditem albo Dos Anjosem, ale to się niestety nie powiodło. Muszę być aktywny, nie wychodzić z rytmu. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem walki Mike’a, muszę to jednak nadrobić. Przestudiuję jego walki i zobaczę co prezentuje, na podstawie tego ułożę strategię na wygraną.
Santiago nie ukrywa, że jeśli walkę w Winnipeg zakończy z ręką w górze, zamierza wyzwać na pojedynek aktualnego mistrza kategorii półśredniej – Tyrona Woodleya
Mam wszystkie umiejętności potrzebne do walki o tytuł. Mam potencjał mistrza, ale to będzie decyzja UFC czy dostanę taką szansę. Pobiłem numer 8 w rankingu w ciągu 82 sekund, walczyłem z naprawdę dobrymi zawodnikami. Jeśli UFC zadzwoni – będę gotowy.
źródło: mmafighting.com