Sensacyjnie zakończyła sie gala UFC 199. Michael Bisping który miał dwa tygodnie na przygotowanie się do walki został nowym mistrzem nokautując Luka Rockholda w pierwszej rundzie. Dominick Cruz potwierdził że jest najlepszym kogucim na świecie a Dan Henderson pięknie uporał się z Hectorem Lombardem. Sprawdźcie nasze plusy i minusy.

 

Plus and minus icons

Michael Bisping – pokonał Andersona Silvę na przestrzeni 25 minut, wziął walkę na dwa tygodnie (!!!) przed gala i znokautował (!!!) aktualnego jeszcze wtedy mistrza. Wyśmiewany przez większość ekspertów i kibiców Michael Bisping dokonał niemożliwego. Nie słynący z mocnego ciosu Anglik mocno trafił Rockholda by za chwilę dopełnić dzieła zniszczenia. Jest to trzeci mistrz z europy.

Dan Henderson – co to było! W wieku 45 lat, Henderson nokautuje Lombarda w szalonej walce pełnej wymian i zwrotów akcji. Już na  początku Hendo trafił swoim prawym, jednak nadział się na kontrę która prawie pozbawiła go świadomości. Przetrwał jednak by w drugiej rundzie zakończyć tę walkę. Wielki triumf Hendersona, nie ma lepszej chwili na koniec kariery niż ten.

Dominick Cruz – typowy Cruz.Fenomenalny footwork którym czaruje swoich rywali, walka  bez gardy i kąsanie ciosami. „Dominator” bez najmniejszych problemów przejechał się po Faberze na dystansie mistrzowskim. Mimo iż walka nie była tak ekscytująca jak poprzednie starcie Cruza to poprzez jego fenomenalny styl mogła si,e podobać.

Max Holloway – poza ostatnimi 10 sekundami piekła w trzeciej rundzie był to imponujący występ, kolejny imponujący występ Hollowaya. Walka od początku do końca była toczona  pod jego dyktando. Lamas mimo że jest mocnym i niewygodnym zawodnikiem nie stworzył zagrożenia dla Maxa.

Dustin Poirier – faworyt był jeden, nie zawiódł. Poirier od początku narzucił swój styl gry, co w połączeniu z pajacowaniem Greena przyniosło bardzo szybkie konsekwencje. „Diamond” był o wiele szybszy, celniejszy od „Kinga”. Była to już czwarta wygrana po powrocie do wagi lekkiej. Imponujący występ z pewnością powinien zbliżyć go do wali z czołówką.

 

 

 

Minus

Uriah Faber – brak pomysłu, argumentów których mógł się przeciwstawić Cruzowi raziło po oczach. „California Kid” w klatce nie istniał. Punktacja 50-45 mówi chyba wszystko o tym starciu. Faber nigdy nie przeskoczy poziomu mistrzowskiego.

Hector Lombard – jak słaby jest Lombard tego nie wie nikt. Dał się trafić już w pierwszej rundzie, jednak skontrował i mając na widelcu Hendersona nie potrafił go skończyć, dodatkowo spompował się i wyszedł do drugiej rundy bez prądu będąc łatwym już celem. Lombard z uporem maniaka pokazuje że jest zawodnikiem nie tyle co przereklamowanym co po prostu bardzo miernym.

Bobby Green – pajacowanie nie popłaca. Jeśli nie jesteś tak szybki w swoich ruchach jak Anderson Silva to po prostu tego nie rób. Green od zawsze lubił pajacować i został dziś niezwykle boleśnie i brutalnie za to ukarany. Poirier zrobił mu szybkie seminarium ze stójki.