Jean Silva nie potrafił pogodzić się z porażką na gali Noche UFC w San Antonio i próbował uderzyć rywala już po zakończeniu pojedynku. Ten niesportowy wybryk może kosztować go przyszłość w największej organizacji MMA na świecie.
Sobotnia walka wieczoru Noche UFC zakończyła się nie tylko efektownym zwycięstwem Diego Lopesa, ale również skandalicznym zachowaniem jego przeciwnika. Jean Silva, który przed walką zapowiadał, że jest poziom wyżej od rywala, został brutalnie zweryfikowany w klatce.
Po trudnej pierwszej rundzie Silva zaczął znajdować swój rytm w drugiej odsłonie pojedynku, imponując kombinacjami i niekonwencjonalnymi technikami. Jednak zbytnia pewność siebie okazała się zgubna dla Brazylijczyka. Lekkomyślnie wszedł w idealnie wyliczony obrotowy łokieć Lopesa, który posłał go na deski. Doświadczony Lopes natychmiast wykorzystał sytuację, zasypując rywala gradem ciosów, co zmusiło sędziego Mike’a Beltrana do przerwania pojedynku.
Prawdziwy skandal wydarzył się jednak po zakończeniu walki. Gdy Lopes świętował zwycięstwo, zakrwawiony Silva siedział pod siatką z widocznym opuchlizną na twarzy. W momencie gdy Lopes kucnął niedaleko niego, rozmawiając z kimś z narożnika Jeana poza klatką, Silva najpierw odepchnął stołek spod rywala, a następnie, gdy ten się oddalił, wstał i próbował uderzyć go w tył głowy.
Ochrona błyskawicznie zareagowała, zapobiegając eskalacji incydentu. Sam Lopes w wywiadzie po walce z Danielem Cormierem zbagatelizował sytuację, twierdząc, że wszystko między nimi jest już w porządku.
Na ten moment nie wiadomo, jakie konsekwencje czekają Silvę za jego zachowanie. Historia UFC pokazuje jednak, że organizacja surowo traktuje takie wybryki. Najbardziej znanym przypadkiem było natychmiastowe zwolnienie Paula Daleya po tym, jak uderzył Josha Koschecka po zakończeniu ich walki na UFC 113.
Dla Silvy, który debiutował w UFC zaledwie w czerwcu ubiegłego roku, ten incydent może oznaczać przedwczesny koniec kariery w największej organizacji MMA na świecie.
