Były mistrz wagi średniej UFC Anderson Silva wypowiedział się na temat swojego czasu spędzonego w organizacji.

Anderson Silva (34-11) królował w dywizji 185 funtów w UFC w latach 2006-2013. Po rekordowej wówczas liczbie dziesięciu obron tytułu, w 2013 roku stracił mistrzowski pas na rzecz Chrisa Weidmana (15-6). Po pierwszej przegranej z Weidmanem, Silva przegrał sześć kolejnych starć w oktagonie. Po przegranej z Uriah Hallem (17-10) w 2020 roku, został zwolniony z UFC. Po tym zdarzeniu Silva przeszedł do świata boksu.

W przyszłym tygodniu w Dubaju 47-latek zmierzy się z Bruno Machado. Jeśli wygra, to będzie miał doskonały bilans 3-0 od czasu zwolnienia z UFC, po zwycięstwach nad Julio Cesarem Chavezem Jr. i Tito Ortizem. Zwycięstwo nad Chavezem Jr. przyniosło mu pochwały i podobno większe zarobki niż kilka ostatnich walk w UFC razem wziętych.

W wywiadzie dla SportsNaut, Anderson Silva opowiedział o swoim odejściu z UFC. Wygląda na to, że rozstanie nie odbyło się w dobrych stosunkach, ponieważ „Spider” ujawnił swoje prawdziwe myśli na temat organizacji, w której walczył przez 14 lat.

To jest problem ludzi w tym sporcie, szczególnie UFC, ponieważ UFC nie szanuje spuścizny, jaką mają fighterzy. Próbują cię wykorzystać i wyrzucić. A kiedy już odejdziesz, próbują zniszczyć twoją karierę, żebyś już nigdzie nie walczył. Zdarzyło się to wielu fighterom. Ludzie o tym nie myślą. Miałem dobry czas w UFC, ale też i zły. Zły czas dla mnie to doświadczenie, które mam za kulisami. Ale w klatce, w walce, daję z siebie wszystko. To jedyny moment, kiedy mam kontrolę. Na zewnątrz nie mam kontroli. Na mojej walce w Meksyku zarobiłem więcej pieniędzy niż na moich trzech ostatnich walkach w MMA. Nie lubię mówić o tym, co złe, a ludzie mówią: „Teraz jesteś poza UFC i mówisz o nich złe rzeczy”. Czasami było to dobre dla mnie i dla UFC też. To już się skończyło. Ale to ważne, że to mówię, wszystko, co mówię o tej sytuacji, ponieważ to jest to, co mi się przydarzyło.

stwierdził Silva.

źródło: sportsnaut.com