Już podczas gali KSW 53, która obędzie się w Łodzi, do okrągłej klatki powróci Kamil Szymuszowki. Kamil ma za sobą sześć walk w największej europejskiej organizacji MMA, ale po raz pierwszy będzie się bił dla niej przed własną publicznością.

 Od jakiegoś czasu moim cichym marzeniem było to, żeby zawalczyć dla KSW w Łodzi. To jednak, że biję się u siebie nie powoduje u mnie dodatkowej presji. Gdy walczę potrafię się całkowicie skupić na starciu. Fajnie, że będę bił się u siebie, bo to na pewno będzie bardziej ekscytujące, szczególnie, że od czasu debiutu w MMA nie miałem okazji walczyć w Łodzi.

powiedział Kamil Szymuszowski.

Kamil, który dziś zawodowo związany jest z mieszanymi sztukami walki i sportem, na salę treningową trafił poszukując czegoś, co doda mu pewności siebie.

Najpierw zacząłem chodzi na siłownię, ale to nie było to. W gimnazjum rozpocząłem treningi boksu, a następnie spróbowałem brazylijskiego jiu-jitsu. Boks mnie do siebie nie przekonał, a w jiu-jitsu brakowało mi uderzeń. Potem odkryłem MMA. Dowiedziałem się z czym to się je i zdecydowałem się spróbować. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Po dwóch, trzech latach treningów postanowiłem sprawdzić się na zawodach amatorskich. Stoczyłem dwadzieścia siedem walk z czego wygrałem dziewiętnaście. Dosyć często stałem więc na tzw. pudle zawodów amatorskich. Nigdy nie myślałem jednak o MMA w kontekście zawodowstwa. Cały czas studiowałem więc na Uniwersytecie Łodzkim, ponieważ chciałem zostać nauczycielem wychowania fizycznego. Potem wszedłem w zawodowe MMA, ale na początku finansowo z tego za wiele nie było. Dopiero gdy otworzyły się drzwi do KSW, pojawiły się też lepsze pieniądze. Wówczas postawiłem na sport.

dodał.

Zanim jednak Kamil trafił do KSW, stoczył szesnaście zawodowych pojedynków. W tym czasie wywalczył też pas mistrzowski organizacji Gladiator Arena oraz PLMMA. Zwycięstwa i sportowe osiągnięcia pomogły dostać się Kamilowi pod skrzydła największej polskiej marki MMA.

Z jednej strony pomogły sukcesy, z drugiej nadarzyła się okazja, bo z walki z Maciejem Jewtuszką wypadł Robert Radomski. Ja akurat byłem po zdobyciu mistrzostwa PLMMA i dostałem propozycję od KSW. Zdecydowałem się bez wahania.

stwierdził.

Kamil szedł jak burza przez KSW pokonując czterech kolejnych rywali. W ostatnich dwóch walkach musiał jednak uznać wyższość swoich przeciwników, ale szybko odbił się po tych przegranych.

 Od KSW miałem informację, że prędzej czy później dostanę kolejną walkę, ale nie wiadomo było kiedy to nastąpi. Dysponowałem więc wolną drogę i mogłem zawalczyć lub czekać. Uznałem, że nie będę marnował czasu i zawalczyłem, żeby cały czas być w tzw. gazie.

powiedział.

Starcie poza KSW przyniosło Kamilowi ładne zwycięstwo przez nokaut na Marcinie Pawłowskim. Teraz natomiast Szymuszowski zmierzy się w okrągłej klatce z lubiącym mocne starcia Albertem Odzimkowskim.

Alberta znam już bardzo długo, bo jeszcze z czasów amatorskich. Walczyliśmy razem na kilku galach, ale nigdy nie mieliśmy okazji spotkać się z sobą w klatce. Na pewno jest on bardzo groźnym i wszechstronnym rywalem – stójkowo, zapaśniczo i parterowo prezentuje wysoki poziom. Jest też bardzo mocny fizycznie. Jedyny problem u Alberta to brak tzw. chłodnej głowy. Lubi pójść na całość, tak jak było to widać w ostatniej walce. Ja nie jestem tego typu zawodnikiem, nie idę za ciosem za wszelką cenę. Jestem bardziej wyważony, więc nastawiam się i kondycyjnie i fizycznie na mocne trzy rudny. Będę natomiast próbował ugrać to przed czasem.

podsumował.

Do walki Kamila Szymuszowskiego z Albertem Odzimkowskim dojdzie już 21 marca podczas gali KSW 53 w łódzkiej Atlas Arenie.

źródło: KSW