Marian Ziółkowski powróci do klatki po prawie dwóch latach nieobecności. W kwietniu podejmie Wilsona Varelę.
Były mistrz długo borykał się z komplikacjami zdrowotnymi. Dążył do starcia z Salahdinem Parnassem, ale jednak zmierzy się z jego rodakiem, którego nie zamierza lekceważyć:
Nie ma mowy o niedocenianiu rywala czy podchodzeniu, że to będzie łatwa robota. Myślę, że czy to „na powrót” czy nie, jest bardzo mocnym zawodnikiem. Naprawdę pokazał w swojej karierze – tym bardziej w ostatnich walkach – że jest świetnym zawodnikiem, jeśli chodzi o płaszczyznę stójkową. Bardzo dobrze kopie i miesza je z rękami. Jest wysoki. Chyba jest mojego wzrostu. Ma długie ręce. Przede wszystkim będzie bardzo mocno zmotywowany. Będzie się bił na swoim terenie.
wyjaśnił w programie KLATKA po KLATCE.
Okoliczności na pewno nie zwiastują jakiegokolwiek dopingu dla „Golden Boya”. Skomentował lokalizację, w której odbędzie się gala:
Jestem świadomy, że będzie ogień, będzie tam piekło. Liczyłem się z tym, co tam będzie się działo i może właśnie o to chodzi. Nic tak człowieka nie motywuje, jak takie realne zagrożenie. Nie mówię, że powpadają tam do klatki, ale domyślam się, jaki kocioł będzie na trybunach.
powiedział.
Zobacz również: “On by wciskał w klatkę przez 25 minut” – Wikłacz o potencjalnym starciu z “Bartosem”
Ziółkowski zmierzy się z Varelą 6 kwietnia z paryskiej Adidas Arenie. „The Prototype” ma za sobą cztery pojedynki dla KSW. Pokonywał Gracjana Szadzińskiego oraz braci Rajewskich – Sebastiana i Łukasza.
źródło: youtube / KLATKA po KLATCE | fot. instagram / Marian Ziółkowski, Wilsomn Varela