Jak wynika z szacunkowych wyników sprzedaży subskrypcji na minione wydarzenie UFC 259, naprawdę wiele osób śledziło tę galę. Oczywiście największy wpływ miała na to fenomenalna karta walk, na której znalazło się mnóstwo znakomitych fighterów.

Zobacz także: Dobre wyniki sprzedaży PPV gali UFC 259 z udziałem Błachowicza

Całość zwieńczył pojedynek naszego krajana – Jana Błachowicza (28-8), który w świetnym stylu rozprawił się z Nigeryjczykiem, Israelem Adesanyą (20-1), fundując mu pierwszą porażkę w zawodowej karierze MMA. Ambicje samego zawodnika, jak i całego sztabu są na tyle wysokie, iż główny szkoleniowiec (Eugene Bareman) zapewnia, że po potyczkach w kategorii średniej – gdzie „The Last Stylebender” wciąż dzierży mistrzowski pas – w przyszłości spróbują jeszcze swoich sił w dywizji do 93 kilogramów oraz ponownie będą starali się doprowadzić do starcia z „Cieszyńskim Księciem”.

Jak się okazuje, Polak również chętnie po raz kolejny skrzyżowałby rękawice z Adesanyą, jednak ten musiałby najpierw pokonać innego zawodnika z czołówki wagi półciężkiej.

Jeżeli będzie chciał przejść do naszej dywizji, czy nawet w niej zostać, to rewanż oczywiście wchodzi w grę. Pierwsze musiałby jednak pokonać kogoś z najlepszej dziesiątki, a dopiero po tym moglibyśmy się ponownie zmierzyć. Na pewno ma wszystko, by w niej występować.

Na ten moment nie wiadomo, kiedy Błachowicz wróci do oktagonu amerykańskiego giganta. W każdej rozmowie podkreśla, iż póki co potrzebuje chwili wytchnienia, dlatego chciałby zawalczyć dopiero za pół roku. Jego najbliższym przeciwnikiem najprawdopodobniej będzie doświadczony Brazylijczyk, Glover Teixeira (32-7). Starcie to ma ogromny sens drabinkowy, a dodatkowo jest najlogiczniejsze zarówno w oczach obecnego czempiona, jak i prezesa UFC.

Źródło: YouTube/MMAFightingonSBN