Choć w walce wieczoru sobotniego wydarzenia zmierzy się Islam Makhachev z Thiago Moisesem, fani znad Wisły wstrzymują nieco mocniej oddech, patrząc na trzecią batalię od góry. Do oktagonu UFC ponownie wejdzie Mateusz Gamrot, który tym razem skrzyżuje rękawice z niesamowicie eksplozymwnym i nieprzewidywalnym Jeremym Stephensem. 

„Lil Heathen” szczerze przyznaje, że nie śledził wcześniejszych losów Mateusza Gamrota (18-1). Pomimo tego wie, na co zwrócić szczególną uwagę. Zapasy to płaszczyzna, w której Polak czuje się „jak ryba w wodzie”, lecz na Amerykaninie nie robi to większego wrażenia. Jest przekonany, iż dzięki doświadczeniu, zebranemu przez lata, jakoś sobie z tym poradzi.

Zapaśnik pod MMA, uderzacz i dobry grappler. Myślę, że będzie próbował mnie sprowadzić do parteru. Jest po świetnym obozie w ATT, więc na pewno mymyślą mu dobrą strategię. Ale odkryje, że ciężko będzie wprowadzić gameplan podczas gdy na jego ciele będą lądować ciosy twarde, jak cegły lub strzał ze strzelby. Będę też w stanie bronić obaleń. Frankie Edgar sprowadził mnie parę razy, ale nigdy nie utrzymał zbyt długo w parterze. Zawsze wstawałem. A Frankie skopał tyłek Oliveirze. (…) Gamrot jest godnym przeciwnikiem, ale czeka go długa noc. 

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Ostatnimi czasy szerokim echem odbiła się kwietniowa sytuacja, w której główną rolę zagrał właśnie Jeremy Stephens (28-18). Nie wytrzymawszy natłoku emocji, 35-latek mocno odepchnął swojego oponenta na ceremonii ważenia, jednocześnie powodując u niego kontuzję, po której ten nie był w stanie przystąpić do batalii. Czy do podobnych praktyk zamierza uciec w przypadku walki z reprezentantem Czerwonego Smoka oraz American Top Team?

Co najwyżej wyciągnę rękę, by uścisnąć mu dłoń. Chcę być zupełnie spokojny i skupiony na sobotniej nocy, bo nie biorę kasy za show, więc pełen luz. A może nie… Kto wie, może jak tam będziemy, to wyjdize inaczej. Zobaczymy. W*jebane. Im bardziej masz w*jebane, jak Diaz, tym bardziej fani cię kochają. To będzie zależeć od nastroju. 

„Gamer” oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, jak mogą potoczyć się sprawy. W wywiadzie udzielonym naszej redakcji, zdradził, iż jest na to gotowy, więc niespecjalnie się tym przejmuje.

Wielu obserwatorom może się wydawać, iż Stephens jest już skończony. Nie zwyciężył w żadnym z pięciu minionych pojedynków, więc przejście go dla Gamrota powinno być jedynie formalnością. Warto jednak zwrócić uwagę na nazwiska, z jakimi się mierzył. W ostatnich latach walczył jedynie ze ścisłą czołówką, więc zdecydowanie nie warto go lekceważyć. Dla Polaka jest to ogromna szansa, by bardziej zaistnieć za oceanem, bo choć na Starym Kontynencie osiągnął już naprawdę dużo, tam na ten moment nie jest jeszcze bardzo rozpoznawalną personą.