Temat Francisa Ngannou (17-3) jest coraz częściej poruszany. Tym razem wypowiedział się Daniel Cormier (22-3).

„DC” gani Kameruńczyka za całą sytuację:

Szkoda, bo z Francisa był gość, a odszedł i wygląda na to, że ma bardzo ograniczone opcje. Odpowiedział ONE Championship, że są dwulicowi… […] Francis Ngannou po prostu powinien wrócić, prawda jest taka, że: oferta, jaką mu proponowano, z tego, co słyszałem, była bardzo lukratywna. Jeśli wróci, nic się nie zmienia. Od razu będzie się o nim mówiło w kontekście walki o pas i mistrzowskiej wypłacie. Czasem musisz chwycić byka za rogi i stwierdzić „Dobra, wiecie co, wracam w znane mi rejony.” Nie zostało mu dużo czasu. Nie walczył od stycznia zeszłego roku.

uzasadnił.

Ngannou na ten moment rzuca zaporowymi kwotami lub wymaga niedorzecznych do spełnienia warunków. Od wspomnianego przez Cormiera ONE Championship „Predator” oczekiwał miejsca w zarządzie. Były mistrz UFC próbował ugrać większą wypłatę dla siebie, ale wszystkie znaki na niebie wskazują, że się zagalopował. Organizacje po kolei rezygnują z rozmów, a co do ewentualnego zarobku w boksie też ani widu, ani słychu. W styczniu od ostatniego pojedynku Kameruńczyka minął rok. Pokonał wtedy na punkty Cyrila Gane’a (11-2).

Zobacz również: 20 milionów? Miejsce w zarządzie organizacji? – absurdalne wymagania Ngannou

źródło: bjpenn.com