Po swoim największym zwycięstwie w karierze, które Curtis Blaydes (9-1, 1NC) zaliczył na gali UFC 221 nad Markiem Huntem, 26 letni Amerykanin wypowiedział się o sile ciosu Samoańczyka i porównał ją do uderzenia Francisa Ngannou, przez wielu uważanego za najmocniej bijącego zawodnika kategorii ciężkiej, przeciwko któremu Blaydes zadebiutował w organizacji.

Walka Razora z Kameruńczykiem miała miejsce na gali w Zagrzebiu, w sierpniu 2016 roku. Debiutujący w UFC Blaydes musiał wówczas uznać wyższość przeciwnika, który porozbijał go przed końcem drugiej rundy do tego stopnia, iż sędzia nie dopuścił zawodnika z Chicago do dalszej walki. Walka zakończyła się więc przez TKO na korzyść Ngannou.

Po pokonaniu znanego z nokautującego ciosu Hunta, który z resztą zdążył dosięgnąć kilka razy Blaydesa podczas ich pojedynku stwarzając dla niego niemałe zagrożenie, zwycięzca ich walki porównał siłę uderzenie Samoańczyka do tej prezentowanej przez byłego pretendenta do pasa mistrzowskiego kategorii ciężkiej.

Debiutowałem przeciwko Francisowi Ngannou i muszę mu to oddać, ale jest najmocniejszym uderzaczem z jakim przyszło mi się zmierzyć. On bije mocniej niż Mark Hunt, szacunek dla Marka, oni obydwaj biją bardzo mocno, dzielimy tutaj włos na czworo, ale Ngannou ma silniejsze uderzenie. Po walce z nim wiedziałem, że mam dobrą szczękę.

Curtis Blaydes jest dotychczas jedynym zawodnikiem poza mistrzem, Stipe Miocicem zawodnikiem, którego w UFC nie znokautował Francis Ngannou. Pod ciosami Kameruńczyka nie padał również Anthony Hamilton, który został przez niego poddany, ale tamten pojedynek zakończył się błyskawicznie i Freight Train nie miał okazji wtedy przetestować swojej szczęki przeciwko sile Ngannou.